Pod hotelem Trump w Las Vegas (Stany Zjednoczone) doszło do wybuchu Cybertrucka, a precyzyjniej: do wybuchu tego, czym kierowca Cybertrucka wypakował skrzynię ładunkową auta, czyli fajerwerków i materiałów łatwopalnych. Okazuje się, że wybór pickupa miał istotne znacznie, nadwozie samochodu zatrzymało eksplozję w środku i skierowało ją przede wszystkim do kabiny i w górę. Zamachowiec nie żyje, w wejściu do hotelu tuż obok nawet nie wypadły szyby.

Wybuch Cybertrucka pod hotelem Trump

Zacznijmy od nagrań wideo – poniżej znajduje się ujęcie z zewnętrznej kamery. Widać, że dochodzi do eksplozji, która faktycznie przypomina fajerwerki. Stojący tuż obok mężczyzna z walizkami ucieka. Na ujęciach z hotelowego hallu dostrzeżemy pożar tuż obok wejścia do budynku (źródło).

Elon Musk szybko stwierdza, że musiało dojść do wybuchu fajerwerków lub bomby, bo dane telemetryczne pojazdu do ostatnich chwil były normalne. Niedługo później na skrzyni ładunkowej Cybertrucka udaje się znaleźć okrągłe obiekty, które zostały wstępnie zidentyfikowane jako pozostałości po dużych fajerwerkach. Są też puszki po paliwie. W trakcie akcji pickup został zgaszony, po czym przykryty kocem duszącym ogień. Z wstępnych informacji wynika, że nie doszło do uszkodzenia baterii.

W zdarzeniu ginie tylko zamachowiec, który do końca siedzi w kabinie. Siedem osób jest rannych. Przedstawiciel służb stwierdza, że dzięki temu, że to był Cybertruck [z jego nadwoziem z walcowanej na zimno stali], eksplozja i ogień zostały skierowane do góry. Zewnętrzne panele karoserii nie ucierpiały, nie odpadły. Przestępca dosłownie zamknął się w puszce z materiałami wybuchowymi i łatwopalnymi, bo pierwsza fala wybuchu poszła w dół i właśnie do wnętrza:

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 5 głosów Średnia: 4]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: