Odezwał się do nas Czytelnik, któremu w kwietniu ukradziono Kię EV6. Samochód udało się wtedy odnaleźć, tylko że naprawa ciągnęła się przez osiem długich miesięcy, bo serwis jego zdaniem nie przykładał się do zamawiania części. W czasie naprawy jeździł drugim elektrykiem, swoją e-Niro, teraz, jak mówi, ASO Kii we Wrocławiu „przekonało go” do zakupu Tesli.
Artykuł został skompilowany z wypowiedzi naszego Czytelnika i zredagowany.
Kia EV6 jest świetna, ale serwis… oj
Nasz Czytelnik nie zabezpieczył dodatkowo swojego drugiego auta, bo uwierzył w powszechnie powtarzaną w internecie opinię, że „elektryków nikt nie chce”. Pewnego kwietniowego poranka dowiedział się, że jego EV6 stoi przy wałach na Psim Polu, w miejscu powszechnie uczęszczanym przez spacerowiczów. Choć początkowo zniszczenia wyglądały na niewielkie – ubezpieczyciel oszacował, że ich naprawa będzie kosztować 3 000 złotych 😀 – szybko wyszło na jaw, że rozpruto skrzynkę bezpieczników, wycięto moduły spod kokpitu, pocięto instalację elektryczną z przodu.
Naprawa zakończyła się w grudniu, w poniedziałek przed świętami Bożego Narodzenia, po niemal ośmiu miesiącach postoju samochodu w serwisie. Okazało się, że ASO ma ledwie jednego diagnostę: dobrego, tylko że jest go za mało. Uszkodzenia były poważne: nie działała szyna CAN, komputerów systemu multimedialnego w ogóle nie było w Europie, trzeba je było sprowadzać z Korei Południowej. W dodatku złodzieje porysowali mnóstwo plastików a ASO wyraźnie nie radziło sobie ze sporządzeniem listy niezbędnych części.
W efekcie podzespoły sprowadzano stopniowo, sukcesywnie, zamiast jednym ruchem. Dużo złego mówi się o serwisach Tesli, ale to doświadczenie skutecznie wyleczyło naszego Czytelnika z Koreańczyka.
Jego Kia EV6 jest w leasingu, ma też AC i GAP. Od dnia kradzieży grzecznie płacił wszelkie raty, spłacił już ponad 60 procent wartości auta, ma nadzieję, że uda mu się odzyskać poniesione koszty. Na pewno będzie musiał zwrócić część dofinansowania NFOŚiGW Mój Elektryk, bo nie wyrobił zakładanego limitu kilometrów. Kia nie chciała uznać szkody całkowitej, co go dziwi; on też początkowo nie był zwolennikiem tego rozwiązania, ale z perspektywy czasu dostrzega, że pozwoliłaby mu ona na szybsze rozwiązanie problemu. Martwi się trochę, że późno wziął prawnika, bo nie wie, czy wszelkie obciążenia finansowe nie powędrują na jego konto.
Jakby tego wszystkiego było mało, podczas odbioru nie zauważył, że w samochodzie nadal są rysy na nadwoziu – ASO ich nie usunęło. Pozbyto się tylko tych po drugiej stronie karoserii, teraz warsztat twierdzi, że pozostałe to wina złodziei. Na reklamację zareagowano, z zastrzeżeniem, że powrót do tematu możliwy będzie dopiero po Nowym Roku.
Wszystkie te perypetie sprawiły, że zupełnie inaczej spojrzał na kompetencje tradycyjnych producentów, gdy chodzi o nowe napędy. Dlatego choć uważa, że „Kia EV6 jest świetna”, to osiem miesięcy w naprawie to przesada. Dlatego przy następnym zakupie będzie celował w Teslę. Do szczęścia brakuje mu już tylko Tesli Model S w cenie 330 000 złotych 🙂
Nota od redakcji Elektrowozu: niestety, od niektórych naszych Czytelników mamy sygnały, że na przednie szyby albo systemy multimedialne EV6 faktycznie czeka się miesiącami.