Wieść gminna niesie, że przy samochodzie elektrycznym wystarczy drobnostka, byle kolizja, „otarcie podwoziem o krawężnik”, by firma ubezpieczeniowa stwierdziła szkodę całkowitą i skierowała go na złom. Tymczasem dane ze Zjednoczonego Królestwa dowodzą czegoś dokładnie przeciwnego: szkoda całkowita jest ponaddwukrotnie częstsza przy autach spalinowych niż przy elektrykach. I nie można tego tłumaczyć różnym wiekiem pojazdów w obu zbiorach.
Szkoda całkowita rzadsza w elektrykach
Firma analizująca ceny nieruchomości, Cap HPI, postanowiła przyjrzeć się brytyjskiemu rynkowi ubezpieczeń samochodów. Zbadano dane od 2015 do sierpnia 2024 roku, sprawdzano, jak często spisywane są na straty maksymalnie pięcioletnie auta z różnymi rodzajami napędów. Okazało się, że przy elektrykach szkodę całkowitą stwierdzano w 0,9 procent przypadków. Modele spalinowe wypadły znacznie gorzej, na straty spisywano 1,89 procent – niemal co pięćdziesiąty samochód – pojazdów uczestniczących w kolizji (źródło).
I was just sent footage of the crash from the family. The video is not sped up. The Dad walked away from the Model Y unharmed and wants to replace the totaled Model Y with a Model X. https://t.co/d5uKdQDT5W pic.twitter.com/bapimlEugC
— Sawyer Merritt (@SawyerMerritt) July 10, 2024
Te dane stoją w sprzeczności z powszechnym mniemaniem, że „elektryki trafiają na złom częściej”. Kto zna ich konstrukcję, domyśla się przyczyn: auta elektryczne są nieco cięższe, niosą więc wyższą energię niż modele spalinowe, a zatem przy zderzeniach ulegają mniejszym uszkodzeniom. Przednia i tylna część samochodów elektrycznych to pusta przestrzeń z niewielkimi obiektami (silnik, falownik, klimatyzacja), które nie oddziałują tak agresywnie na klatkę kabiny, jak duży blok silnika spalinowego i skrzyni biegów. A uszkodzenia podłużnic czy ultrawytrzymałej stali w kabinie to gwarancja, że samochód będzie nadawał się do złomowania.
To nie wszystko. Jak sprawdziło Cap HPI, przy najnowszych pojazdach, samochodach rocznych, proporcje są praktycznie takie same: szkodę całkowitą stwierdza się przy 0,2 procent elektryków i 0,4 procent samochodów spalinowych. Bo choć powszechnie uważa się, że „koszty napraw elektryków są niebotyczne”, realnie do wymiany są elementy blacharskie i kompletne moduły (silnik, drążki itd.), które nie są szczególnie drogie na tle ceny całego pojazdu. Wyjątek może stanowić bateria, ale w elektryku bateria wzmacnia kabinę i zabezpiecza ludzi, więc żeby doszło do uszkodzenia pojemnika z ogniwami musi dojść do naruszenia klatki kabiny czy podłużnic – w aucie spalinowym taki problem oznacza, że auto zostanie zezłomowane.

Tesla Model Y uderzona przez Audi, następnie przez ciężarówkę (źródło)