W 2022 roku Lubeka (Niemcy) kupiła śmieciarkę z ogniwami paliwowymi. Miasto nie miało stacji tankowania wodoru, ale liczyło na to, że wspierana przez ministerstwo inicjatywa szybko doprowadzi do uruchomienia takowej w okolicy. Niestety, okazało się, że produkcja wodoru wymaga zbliżonej liczby zezwoleń co przetwórstwo chemiczne – tematu nie ruszono do dziś. Śmieciarkę ratuje bateria, która ma wystarczającą pojemność, żeby pojazd mógł na niej pracować, choć jej zasięg nieszczególnie satysfakcjonuje właścicieli.
Ładowanie ratuje wodorowy sen
Lubeka chciała być ekologiczna a cały plan wydawał się dobrze przemyślany: na lokalnym wysypisku śmieci powstałby zakład, który wytwarzałby wodór z odpadów, prawdopodobnie z etapem przejściowym w postaci biometanu, chociaż w lokalnym źródle mówi się też o elektrolizerze (źródło). Przy zakładzie stanęłaby stacja tankowania wodoru. Gaz trafiałby m.in. do jeżdżącej po okolicy śmieciarki. Koło się zamyka.
Miasto wystąpiło do Federalnego Ministerstwa Transportu o dofinansowanie, bo śmieciarki na olej napędowy są wielokrotnie tańsze. Udało się, ministerstwo dofinansowało 90 procent różnicy w kosztach. Liczono na to, że każdy przejazd pojazdu wodorowego będzie generował oszczędności na paliwie, bo wersja spalinowa potrzebuje na jeden kurs 60-70 litrów oleju napędowego. Samochód ma zbiorniki mieszczące 12,6 kilograma wodoru, odpowiednik 450 kWh energii ogniwo paliwowe o mocy 30 kW oraz baterię o pojemności 85 kWh (źródło). Ogniwo paliwowe służy w roli generatora prądu, zapewnia pojazdowi odpowiedni zasięg.
Po dwóch latach zakładu produkującego H2 nie ma, bo jego uruchomienie wymaga zezwoleń zbliżonych do tych, które są potrzebne przy budowie zakładów chemicznych – zdradził przedstawiciel firmy zajmującej się utylizacją odpadów. Śmieciarka jeździ na prądzie, cicho i wydajnie, ale ma zasięg mniejszy niż oczekiwany. Ratunkiem dla miasta może być prywatny inwestor, który postawiłby w okolicy stację tankowania wodoru. Problem w tym, że na gaz nie ma zapotrzebowania, bo nawet w Niemczech samochody na H2 nie znajdują zbyt wielu nabywców.
Nota od redakcji Elektrowozu: infrastruktura do ładowania jest o wiele rzędów wielkości większa niż infrastruktura do tankowania wodoru, a mimo tego nie słychać, żeby generowała tak gigantyczne problemy. Zwykle podstawowym blokerem jest niewystarczająca moc przyłączeniowa, którą da się zwiększyć albo nie. Później słychać już o kosztach samej energii. Tymczasem wodór a to nie daje się wytwarzać, a to jest za drogi, a to wycieka lub wybucha.
W Niemczech jeździ 150 śmieciarek na wodór i nie słychać, żeby były z nimi problemy. Temat opisaliśmy, ponieważ dotarły do nas wieści, że jedno z miast chce kupić pojazd(y) na wodór, ale nie ma w okolicy stacji tankowania na wodór ani gwarancji, że taka stacja powstanie.
Nota 2: a jeśli ktoś nas wczoraj posłuchał i pojechał oglądać Perseidy, mógł też zobaczyć zorzę. Tak widział ją iPhone 15 Pro Pana, który nam o niej powiedział:
A tak widział mniej więcej to samo nasz służbowy Samsung Galaxy S10: