Krzysztof Bolesta, wiceminister klimatu i środowiska, opowiedział portalowi Rp.pl o kulisach prac nad podatkiem od samochodów spalinowych i dodatkowymi opłatami za ich rejestrację. Głośno zastanawiał się też nad modyfikacją programu „Mój elektryk”, by bardziej wspierać przedsiębiorców, rozważa nawet plan paryski, czyli wprowadzenie dodatkowych opłat od [dużych] SUV-ów.
Aktualizacja 2024/02/24, godz. 7.33: dodaliśmy akapit z datami.
Podatek od samochodów spalinowych jako warunek konieczny otrzymania środków
Mało kto pamięta, że rząd Zjednoczonej Prawicy zgodził się na podatek od samochodów spalinowych, bo było to jednym z warunków uzyskania środków z Unii Europejskiej na Krajowy Plan Odbudowy. Krzysztof Bolesta, wiceminister klimatu i środowiska, zdradził portalowi Rp.pl, że prace już trwają, chociaż nie chciał podać zbyt wielu szczegółów. Stwierdził tylko, że „chciałby zaproponować rozwiązanie najbardziej neutralne [finansowo] dla obywateli” oraz uwzględnienie wagi samochodów, co może oznaczać dodatkowy jednorazowy podatek przy zakupie cięższego auta lub też, bardziej prawdopodobne, comiesięczne opłaty drogowe [spekulacje Elektrowozu].
Opłata rejestracyjna pojawi się w pierwszym kwartale 2025 roku, podatek od posiadania w 2026 roku, ujawnił wicepremier.
Bolesta wspomniał też o modyfikacji programu „Mój elektryk”. Na razie do rozdysponowania jest całkowity budżet w wysokości 900 milionów złotych, później mogą pojawić się zmiany. Zwrócił uwagę, że 70 procent samochodów nowych kupują w Polsce firmy, więc środki mogłyby być wydane lepiej, gdyby trafiły właśnie do przedsiębiorstw.
Wiadomo, że Ministerstwo Finansów nie bierze na razie w ogóle pod uwagę możliwości odliczania VAT-u przy zakupie auta elektrycznego. Zmodyfikowany zostanie tylko limit odpisów amortyzacyjnych: elektryki zostaną na poziomie 225 tys. złotych, spalinowym górna granica zjedzie ze 150 do 100 tysięcy złotych.
Ważne: wiceminister jest świadomy, że próg dopłat ma wpływ na poziomy cenowe, bo dofinansowanie z budżetu państwa jest traktowane jako pretekst do podniesienia cen i dodatkowa marża dla sprzedawcy.
Nota od redakcji Elektrowozu: coroczne opłaty drogowe zależne od wagi, emisji i przebiegu miałyby sporo sensu, gdyby szły z obniżeniem ceny paliwa (mniejszy podatek drogowy). Jednocześnie wszyscy nabywcy aut przygotowaliby się psychicznie do podatku drogowego od aut elektrycznych, który za kilka lat i tak nadejdzie.