Niemiecka, ale działająca na całym świecie wypożyczalnia samochodów Sixt poinformowała, że rezygnuje z utrzymywania Tesli w taborze. Firma nie tylko nie będzie kupować nowych aut, ale planuje też zbywanie istniejących egzemplarzy. Powodem tej decyzji jest zainteresowanie elektrykami, które „jest poniżej tego dla samochodów z silnikami spalinowymi”. Nie bez znaczenia okazały się też szeroko pojęte koszty Tesli, a precyzyjniej: duża utrata wartości aut.
Wojna cenowa wywołana przez Teslę zaszkodziła tym, którzy kupili dawniej
Prezesi innych firm motoryzacyjnych ostrzegali Muska, że obniżanie cen samochodów zaszkodzi jego klientom, że z troski o nich kosztów zakupu pojazdów nie należy zmniejszać. Dla indywidualnego odbiorcy brzmi to może paradoksalnie, ale jest w tym logika: regularnie cięcia wywołują ryzyko spirali deflacyjnej, powodują też niezadowolenie u tych, którzy wydali na auto więcej, chociaż kilka miesięcy później mogli kupić je taniej.
W tę pułapkę wpadł Sixt. Firma kupiła Tesle drożej, a gdy producent obniżył ceny modeli nowych, zareagować musiał też rynek wtórny. W efekcie utrata wartości okazała się wyższa niż zaplanowana, co musiało w jakimś stopniu wpłynąć na rentowność tego fragmentu biznesu. W dodatku, jak mówią przedstawiciele firmy, koszty naprawy elektryków są wyższe niż pojazdów spalinowych, co dodatkowo musi zmniejszać zyskowność działalności. Mniejsze ma być wreszcie zainteresowanie BEV-ami, klienci wolą samochody spalinowe.
Co jednak ciekawe, z oferty Sixt nie znikną inne elektryki, w tym modele BMW, Peugeota czy BYD. Niemiecki Focus twierdzi, że może chodzić o umowy z producentami, które zabezpieczają wypożyczalnię finansowo na wypadek dużej utraty wartości samochodów. Przedsiębiorstwo prawdopodobnie nie ma podobnego porozumienia z Teslą, stąd też decyzja o wycofaniu aut z taboru. Dodajmy, że jest to decyzja dotycząca przyszłości, bo Tesle nadal mają świetną ekspozycję na stronie wypożyczalni [skreślenie na otwarciu pochodzi od nas – przyp. red.]:
Nota od redakcji Elektrowozu: to jedna z tych wydawałoby się złych wiadomości, którą w rzeczywistości należy interpretować dokładnie odwrotnie. Gdy ceny elektryków będą spadać, gdy ich przystępność zacznie rosnąć, firmy z rozbudowanymi taborami mogą coraz częściej komunikować, że „inwestycja w elektryki im się nie opłaciła”.