Citroen e-C3 (2024), który właśnie został zaprezentowany, na papierze dosłownie zdmuchnął z planszy Dacię Spring. Zakup konkurencyjnego elektryka od marki należącej do Renault przestał się opłacać. Nowy Citroen e-C3 jest większy, przestronniejszy, ma lepszy zasięg, lepsze wyposażenie, lepiej się prezentuje, szybciej się ładuje, a kosztuje tylko niewiele więcej. Bazowa cena Citroena e-C3 w przedsprzedaży to 110 650 złotych, podczas gdy najtańsza Dacia Spring Electric 45 z zapasów magazynowych kosztuje od 106 900 złotych.
Na obydwa elektryki można uzyskać dopłatę w wysokości 18 750 czy nawet 27 000 złotych. Konfigurator Citroena e-C3 TUTAJ, Dacii Spring TUTAJ.
Tanie samochody elektryczne: Citroen e-C3 vs Dacia Spring
Różnica w cenach obu samochodów to zaledwie 3 750 złotych, ale przewaga Citroena wydaje się duża do miażdżącej na właściwie każdym polu. Popatrzmy na wymiary: Dacia Spring ma 3,73 metra długości, Citroen e-C3 4,01 metra, Dacia ma 1,58 metra szerokości (ciasno!), Citroen ma 1,76 metra. Trudno się zresztą dziwić, Dacia Spring to przedstawiciel segmentu A, podczas gdy Citroen należy do klasy B, konkuruje z Toyotą Yaris czy Peugeotem e-208.

Wnętrze Citroena e-C3 w wersji You. Zwróć uwagę na ujęcie, które sprytnie ukrywa, że zamiast ekranu multimedialnego ostał się tylko uchwyt na telefon
Idźmy dalej: pojemność baterii Dacii Spring to 28,3 (27,4) kWh, w Citroenie mamy 44 (42?) kWh. Efektem są znaczące różnice w zasięgach: Spring obiecuje 230 jednostek WLTP, e-C3 do 320 jednostek WLTP. Wiemy już, że Spring gubi zasięg zimą, jak będzie z Citroenem e-C3 – trudno powiedzieć. Ogniwa LFP tracą sporo pojemności na mrozie, a to właśnie one zostały użyte w nowym e-C3. Stosowanie ich bez dodatkowego ogrzewania byłoby ryzykowne, ale jeśli księgowy miał ostatnie słowo, może być tak sobie. Spodziewajmy się spadku zasięgu o 30-40 procent i trudności z szybkim ładowaniem [przemyślenia redakcji Elektrowozu].
Bazowy silnik Dacii Spring ma 33 kW/45 KM, nawet droższy wariant Extreme z silnikiem 48 kW/65 KM przyspiesza do 100 km/h w 13,7 sekundy. Citroen ma silnik o mocy 83 kW/113 KM i osiąga 100 km/h w około 11 sekund. A gdy przyjdzie nam zatrzymać się na ładowanie prądem stałym, Spring wytrzyma maksymalnie 30 kW (z reguły: mniej), podczas gdy Citroen e-C3 będzie w stanie w optymalnych warunkach rozpędzić się nawet do 83 kW.
Podobnie jest z ładowarką pokładową AC-DC: w Springu mamy jednofazową o mocy 7,4 kW, w e-C3 dostaniemy możliwość opcjonalnego zakupu ładowarki trzyfazowej o mocy 11 kW. Słowem: Dacia nie nadaje się do podróżowania, Citroen e-C3 powinien dać radę, choć warunki nie będą wybitne. Ale pojemność bagażnika e-C3 zachęca do bliskich wypadów – 310 litrów (Dacia: 290 l).
W bazowej wersji You Citroena e-C3 dostajemy manualną klimatyzację, liczniki zamontowane na podszybiu („HUD”), uchwyt do smartfona zamiast systemu multimedialnego, tylne czujniki parkowania, tempomat i 6 poduszek powietrznych. Ekran multimedialny o przekątnej 10,25 cala pojawia się dopiero w wersji Max, to samo dotyczy kamery cofania, dachu w kolorze czarnym lub białym (do wyboru), komfortowych foteli, 17-calowych felg i podgrzewania foteli oraz kierownicy.
Nota od redakcji Elektrowozu: Dacię / Renault nowy Citroen e-C3 na pewno zaboli. Zastanawiamy się jednak, czy premiera samochodu nie zrobi krzywdy też Peugeotowi, Oplowi czy Fiatowi, których samochody są o kilkadziesiąt procent droższe. Dotyczy to choćby Opla Corsy Electric (segment B) w wariancie z poprzednim zespołem napędowym, który ma bardzo zbliżony zasięg, ale będzie kosztował dobre 160-170 tysięcy złotych.
Mamy takie ogólne wrażenie, że o ile niektóre marki należące do koncernu Stellantis podlegają głodzeniu i „poradzą sobie albo i nie”, o tyle Citroen ma zielone światło na wszelkie eksperymenty. To właśnie Citroen zaprezentował jako pierwszy elektryka segmentu C na platformie eCMP (e-C4), rozciągniętego elektryka na platformie e-CMP (e-C4 X), a teraz e-C3.