A-ha to norweski zespół, który w Polsce znany był przede wszystkim z filmowo-komiksowej piosenki Take on me (pol. Weź mnie). Utwór powstał w latach osiemdziesiątych, mniej więcej w tym samym czasie A-ha wraz z organizacją ekologiczną Bellona zaczęli zwracać uwagę na problem zanieczyszczających powietrze samochodów spalinowych. Była to walka dość specyficzna, brał w niej udział skonwertowany na elektryka Fiat Panda, który naprzemiennie był rekwirowany i odkupywany.

A-ta, Take on me i elektryczny mały Fiat

Zacznijmy od piosenki. Z dzieciństwa lub młodości kojarzy ją każdy, kto urodził się w latach osiemdziesiątych lub wcześniej:

Morten Haket (widoczny powyżej) niemal od początku okresu swej popularności domagał się, by światowi włodarze zaczęli coś robić w kwestii efektu cieplarnianego, który stopniowo podgrzewał atmosferę Ziemi. Jego zdaniem zwykli ludzie mogli przeciwdziałać zanieczyszczeniu powietrza przechodząc na samochody elektryczne. On sam zaczął od Fiata Pandy skonwertowanego na elektryka, którego organizacja Bellona kupiła i sprowadziła w 1989 roku ze Szwajcarii, gdy zobaczyła identyczny egzemplarz na targach Tour de Sol (źródło).

Fiat Panda zakupiony w Szwajcarii przez organizację ekologiczną Bellona. Morten Haket jest pierwszy od lewej, obok niego kuca prof Harald Rostvik, jeden z współtwórców idei nieposłuszeństwa obywatelskiego w celu wymuszenia przywilejów dla aut elektrycznych, oraz Frederic Hauge, współzałożyciele Bellony. W samochodzie siedzi Magne Furuholmen, drugi członek zespołu A-ha (c) Bellona

Jak wspomina organizacja Bellona, zarejestrowanie Pandy było koszmarem a w jego wnętrzu mieściły się maksymalnie dwie osoby – i to pod warunkiem, że wstrzymały oddech i zrezygnowały wcześniej z obiadu, bo zamiast tylnej kanapy była bateria akumulatorów 12 V. Elektryka ładowano spuszczając przedłużacz z okna biura organizacji, trwało to 48 godzin (!), zasięg samochodu wynosił 45 kilometrów.

Haket wraz z innymi członkami zespołu i organizacji jeździli nim po okolicach Oslo, ale w ramach nieposłuszeństwa obywatelskiego nie płacili na bramkach. Nie uiszczali też opłat drogowych i parkingowych (źródło; warto zobaczyć dla współczesnej wersji powyższego zdjęcia). Domagali się w ten sposób, by ustawodawca wprowadził przywileje dla aut elektrycznych, by pomóc ludziom w decyzji o ich zakupie.

Ówczesne norweskie prawo było jednak niewzruszone, tak samo, jak i egzekwująca je policja. Na właściciela samochodu nakładano mandaty, pojazd rekwirowano w ich poczet. Elektryczna Panda była następnie sprzedawana na aukcjach, na których jedynymi zainteresowanymi byli… członkowie zespołu A-ha. Mały Fiat wracał do obiegu „co najmniej tuzin razy”, by ponownie służyć lepszej sprawie. Cała akcja trwała w sumie siedem lat, gdy w Norwegii wprowadzono przywileje dla aut elektrycznych.

Dziś Norwegia jest światową awangardą, gdy chodzi o samochody elektryczne. Na drogach stanowią one już niemal 25 procent wszystkich pojazdów, od początku tego roku do końca sierpnia 2023 stanowiły one 83 procent wszystkich aut nowych:

Nota od redakcji Elektrowozu: o przypomnieniu działań zespołu A-ha pomyśleliśmy sobie po podaniu tego twitta z intrygująco oklejoną Teslą Model Y.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 6 głosów Średnia: 5]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: