Infinitum Electric stworzyło swoją wersję silnika elektrycznego, który w stosunku do obecnych rozwiązań ma być przełomowy pod niemal każdym względem. Dzięki stojanowi (nieruchomej, zewnętrznej części uzwojenia) wykonanej jako nadruk na płycie drukowanej, silnik Aircore Mobility ma być o 10 procent bardziej wydajny, o 50 procent mniejszy i lżejszy oraz ma używać o 66 procent mniej miedzi, co oznacza tańszą konstrukcję. Silnik jest też łatwiejszy w podkręcaniu i w recyklingu.
Silnik Aircore Mobility – kierunek dla samochodów?
W typowym silniku stojan to szkielet wraz z uzwojeniem, przez które przepuszczany jest prąd elektryczny. Dzięki sterowaniu częstotliwością napięcia w jego wnętrzu powstaje wirujące pole magnetyczne, które wywołuje przepływ prądu w uzwojeniu drugiego kluczowego elementu silnika: w wirniku. Oddziaływanie obu pól powoduje rozkręcanie się wirnika. Innowacja Infinitum Electric polega na zastosowaniu uzwojeń stojana w postaci nadruków zamiast klasycznych ciasno zwiniętych przewodów.
Firma utrzymuje, że tak skonstruowany silnik może być aż dziewięciokrotnie bardziej niezawodny. W dodatku uzwojenie w postaci nadruku (PCB) może być bezpośrednio chłodzone powietrzem albo cieczą (olejem) na większej powierzchni, dzięki czemu zmniejsza się podatność silnika na awarie a zwiększa się możliwość rozkręcania silnika do wyższych obrotów. Co najważniejsze: silniki są modułowe, dlatego łatwo je zdemontować i poddać recyklingowi.
Przykładowy silnik Aircore Mobility nadający się do stosowania w samochodach ma 150 kW/204 KM mocy ciągłej i 190 Nm momentu obrotowego. Nominalnie rozkręca się do 7 500 obrotów na minutę, ale może osiągnąć nawet 10 000 obrotów na minutę i 300 kW/408 KM mocy. Jego maksymalna sprawność to 95 procent, waga – zaledwie 20 kilogramów. Dla porównania: podstawowy silnik stosowany w Volkswagenach ID.3/4/5, APP 310 (150 kW, 310 Nm), waży 90 kilogramów i wygląda tak:
Nota od redakcji Elektrowozu: silnik został zaprezentowany w styczniu, teraz firma otrzymała zań nagrodę. Uznaliśmy, że to wystarczający pretekst, by go opisać, bo do niedawna wydawało się, że w świecie silników „naprawdę nie da się zrobić wiele więcej”. Szacuje się tymczasem, że wszystkie silniki elektryczne świata zużywają od 17 do nawet 40-50 procent (!) produkowanej przez nas energii. Nic dziwnego: przemysł i transport od dawna się na nich opiera, nawet w najstarszych samochodach spalinowych jest ich co najmniej kilka (wycieraczki, szyby, rozrusznik, …).
Paradoksalnie: to rozwój silników elektrycznych zabił w XX wieku samochody elektryczne. Auta spalinowe miały lepsze zasięgi, ale ich rozruch wymagał korby i sporej ilości siły. Kiedy natomiast do kręcenia wałem zmuszono rozrusznik, wszystkie ówczesne zalety elektryków mocno zbladły.