Tesla to nie tylko samochody elektryczne ze świetną dynamiką i dobrymi zasięgami. To też toczący się w tle proces nieustannej optymalizacji produkcji. Tenże proces sprawił, że firma mogła z dnia na dzień zaproponować obniżki cen nawet o kilkanaście procent i nadal dostarcza auta w ciągu paru miesięcy od zamówienia. Praktycznie cała reszta konkurencji nie dość, że każe klientom czekać od pół roku do roku, to w dodatku regularnie podnosi ceny. Według Reutersa cała reszta branży jest bez szans wobec firmy Muska.
Tesla poza zasięgiem wszystkich istniejących producentów, może trząść rynkiem do woli
Reuters przejrzał raporty giełdowe firm i przygotował zestawienie przychodów i, co najważniejsze, zysków poszczególnych marek na każdym sprzedanym egzemplarzu samochodu. W III kwartale 2022 roku średni zysk Tesli wyniósł 9 574 dolary (równowartość 41 666 złotych). Druga najlepsza pod tym względem firma, General Motors, zanotowała zaledwie 2 150 dolarów zysku (9 357 zł). W wielu markach zysk spadł w stosunku do zeszłego roku (Toyota, Volkswagen), a u producentów aut czysto bateryjnych i w Fordzie mamy do czynienia ze stratą (górna część wykresu).
Jeśli teraz Tesla obniżyła ceny o kilka tysięcy dolarów, to w najgorszym razie zjechała z zyskiem w okolice General Motors. Tyle że rosnąca liczba dostaw Tesli Model S/X po faceliftingu ponownie winduje tę kwotę w górę. W górę będzie ją też ciągnąć sprzedaż Semi, optymalizacja logistyki (rozrzucenie transportu po całym kwartale zamiast kumulacji na jego końcu) i dostawy Cybertrucka, które powinny ruszyć pod koniec bieżącego roku. Nie mówiąc o przychodach z Superchargerów, fotowoltaiki czy magazynów energii.
Dodajmy, że w powyższym zestawieniu przychody i zyski dotyczą aut z wszystkimi rodzajami napędów, w tym także spalinowymi. Wyjątkiem jest Tesla, Xpeng i Nio, które mają w ofercie wyłącznie elektryki.
Ruch Tesli postawił tradycyjnych producentów pod ścianą a startupy (Nio, Xpeng) ściągnął poniżej peryskopowej. Firmy mogą więc albo decydować się na podobne cięcia, albo udawać, że „nie mają zamiaru podejmować walki, bo Tesla to nie premium”, albo wreszcie podkreślać swoje zalety na tle samochodów produkowanych przez firmę Muska. Ci, którzy mają drugą nogę w postaci aut spalinowych, mogą usiłować zawalczyć o wyższą sprzedaż (i marżowość?) tam, żeby przepompować część środków na promowanie elektryków. Tesla może nie mieć na razie przestrzeni na dodatkowe ruchy cenowe, ale konkurencja zapewne już zauważyła, że w salonach zrobiło się jakby luźniej. Najbliższy kwartał będzie interesujący.

Tesle czekające pod salonem marki w Ząbkach. Pierwsze trzy egzemplarze po lewej dostępne są w Inventory