Na początku października Volkswagen ogłosił program kontrolowanych testów beta ID. Software 3.0 instalowanego przez internet (OTA). Teraz, na koniec listopada, zaledwie 850 osób pobrało i zainstalowało pierwszą z dwóch części pakietu. Nasz Czytelnik, właściciel samochodu z linii VW ID., mówi wprost: „przy takiej polityce nie spodziewam się, że jeszcze kiedyś kupię samochód tej marki”.
ID. Software 3.x w nowych samochodach jest, w starszych może będzie, może nie
Volkswagen reklamował ID. Software 3.0 jako rozwiązanie większości problemów trapiących właścicieli VW ID. O oprogramowaniu mówiono od dawna, pokazano je i zaczęto instalować w samochodach nowych w pierwszej połowie roku, we wrześniu ogłoszono jego dostępność online, w październiku rozpoczęto program kontrolowanych instalacji u wybranego tysiąca użytkowników.
Pod koniec listopada wyszło na jaw, że wszystko idzie jak po grudzie. System wolno dystrybuuje aktualizacje, pierwszą część pakietu zainstalowano w zaledwie 850 samochodach. „Znacznie większa” liczba właścicieli pobrała software, ale nie kliknęła Instaluj lub też nadal znajduje się w procesie instalacji. Trudno im się dziwić, skoro auta lojalnie ostrzegają, że pierwszy etap aktualizacji potrwa 6-8 godzin i będzie wymagał resetu ustawień, drugi potrzebuje już „tylko” 1,5 godziny. W dodatku przycisk jest nieszczególnie widoczny albo… się nie pojawia.
Zaledwie 800 osób „przeszło cały proces lub jest na etapie pobierania i instalacji”. To cytat, warto zwrócić uwagę na użycie słowa „lub”, które sprawia, że zdanie jest prawdziwe, gdy prawdziwa jest choćby jedna jego część. Spośród tych, którzy chcieli zainstalować, w aż 30 samochodach proces zakończył się niepowodzeniem. To co najmniej 3,75 procent, a pewnie więcej, skoro powyżej użyto alternatywy.
Konkluzja? Firma nie jest w stanie podać żadnego precyzyjnego terminu szerszego udostępnienia aktualizacji do ID. Software 3.0. Zdaniem naszego Czytelnika:
(…) oceniam to teraz tak, że procesu aktualizacji nie ogarniają totalnie. To już trwa tak długo, że zostaje mi tylko wniosek, że architektura oprogramowania jest doszczętnie schrzaniona i zastanawiam się, czy w ogóle im się uda wypracować działający mechanizm.
Nota od redakcji Elektrowozu: naszym zdaniem to nie przypadek, że Audi przy Q4 e-tron w ogóle nie mówiło o aktualizacjach oprogramowania a Skoda od razu zdecydowała się na wgrywanie update’ów do Enyaqa iV w serwisach, bez zabawy w OTA. Zaryzykujemy twierdzenie, że o ile nowsze wersje VW ID. będą trafiały na rynek z coraz nowszymi wariantami oprogramowania, posiadacze starszych Volkswagenów będą zwodzeni obietnicą działającego OTA, będą słyszeć kolejne, coraz odleglejsze terminy, aż w końcu… wygasną ich prawa do gwarancji/rękojmi i nic już nie będą mogli zrobić. Wtedy Volkswagen powie mniej więcej tak: „Czemu się dziwicie? Przecież od zawsze za nowe funkcje albo się płaciło, albo dostawało się je dopiero z nowym samochodem”. Ci najgłośniejsi zostaną zaproszeni do serwisów na wgranie nowego software’u, reszta machnie ręką, bo skończy im się leasing – i już.
To raczej nie przypadek, że właściwie żaden producent oprócz Tesli nie porwał się na razie na głębokie aktualizacje oprogramowania zarządzającego samochodem z użyciem komunikacji bezprzewodowej (drobne zmiany w systemie multimedialnym czy mapach się nie liczą). Volkswagen usiłował uczynić największy krok i poległ.