Toyota coś nie ma szczęścia do swojego pierwszego elektryka w tej dekadzie. 23 czerwca ogłoszono akcję serwisową bZ4X z mogącymi odpaść kołami, producent do dziś nie wie, jak sobie poradzić z tą kwestią. Toyota przypomina o tym w listach wysyłanych do klientów i zaznacza, że jest gotowa do odkupu aut.
Kto w Stanach Zjednoczonych zdecydował się na bZ4X, może oddać model producentowi
W liście rozsyłanym ponoć do nabywców bZ4X producent przypomina, żeby nie pozwalać na jeżdżenie samochodem do czasu, gdy nie będzie dostępne rozwiązanie problemu. Dealerzy są gotowi odebrać i przechować auto, udostępniają też samochody zastępcze. Wszystko bez dodatkowych kosztów dla aktualnych właścicieli bZ4X.
Amerykański oddział producenta zobowiązuje się wpłacenia w sumie 5 000 dolarów (równowartość 23 tysięcy złotych), jeśli auto zostało zakupione na kredyt lub w ramach leasingu, albo do wypłacenia takiej sumy, jeśli elektryk został już spłacony. Darmowe ładowanie w sieci EVgo zostało przedłużone do końca 2024 roku, wydłużona zostanie też gwarancja.
Zagadnienie jest na tyle poważne, że Toyota jest gotowa do odkupu samochodów. Zastrzega jednocześnie, że zaoferowane za auto pieniądze mogą być różne w zależności od warunków transakcji (i stanu samochodu?). Z wcześniejszej komunikacji wynika, że problem dotyczy w zasadzie wszystkich wytworzonych do czerwca aut, 2 700 egzemplarzy modelu, w tym 260 skierowanych do Stanów Zjednoczonych, 20 w Kanadzie, 110 w Japonii oraz 2 200 bZ4X przeznaczonych na rynek europejski. Plusem całej sytuacji może być fakt, że większość z nich nie została jeszcze dostarczona do nabywców.
Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: szkoda. Toyota bZ4X jest całkiem ciekawym elektrykiem, który może spodobać się miłośnikom marki. Auto jest też znacznie przestronniejsze niż dłuższa od niej Toyota Mirai II, o czym mieliśmy okazję się przekonać.
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
