Nasz Czytelnik, Pan Rafał, mieszka w domku szeregowym. Jego dach jest własnością wspólnoty, więc nie ma możliwości [łatwego] założenia instalacji fotowoltaicznej. Męczyła go świadomość, że przykłada rękę do katastrofy klimatycznej, dlatego zdecydował się na zakontraktowanie energii, która jest w 100 procentach odnawialna. Postanowiliśmy go o to podpytać.

Tytuł, śródtytuły i wstęp pochodzą od redakcji.

Na elektryka mnie nie stać, chciałem mieć energię z OZE

Co mnie przekonało do przejścia na energię z OZE? Od co najmniej kilku lat śledzę temat zmian klimatu i naszych nieudolnych prób ograniczania emisji gazów cieplarnianych, więc takiego przejścia mógłbym dokonać znacznie wcześniej, gdyby tylko dano mi taką możliwość. Świadomość, że prawie wszystko, co w życiu robię, mimo mojej woli, przybliża nas do katastrofy klimatycznej, uwierała mnie od dawna, ale nie widziałem żadnego realnego sposobu, by jakoś temu zaradzić.

Pierwsza okazja nadarzyła się w zeszłym roku, gdy dowiedziałem się o możliwości zainwestowania w farmy fotowoltaiczne Copernic. Przeznaczyłem na to niewielką część moich oszczędności.

Drugą okazją była ogłoszona na jesieni zeszłego roku oferta Polenergii polegająca na dostarczaniu prądu wygenerowanego całkowicie przez farmy fotowoltaiczne i wiatrowe. Z początku stawki wydały mi się wysokie, więc postanowiłem jeszcze przemyśleć kwestię i ostatecznie o niej zapomniałem. Przypomniałem sobie o niej, gdy mój dotychczasowy sprzedawca energii (PGNiG) przysłał mi cennik ze stawkami znacznie wyższymi od dotychczasowych.

Okazało się, że warunki Polenergii są zauważalnie lepsze i mogą być gwarantowane na dłuższy okres (w zależności od wybranego wariantu). Pomyślałem sobie: „Taniej i bez emisji? Gdzie mogę podpisać?!”

A co z opcją położenia paneli fotowoltaicznych na dachu i zasilania w ten sposób elektryka? Niestety nie mam ani fotowoltaiki, ani elektryka. Mieszkam w szeregówce, której dach jest własnością wspólnoty mieszkaniowej, a na elektryka mnie na razie nie stać. Zresztą, samochodu i tak nie mógłbym ładować tanim prądem, bo nie mam ani garażu, ani stałego miejsca parkingowego, ani żadnej ładowarki na parkingu związanym z miejscem zatrudnienia.

Energia z OZE nie dość, że jest czysta, to otrzymuję ją na lepszych warunkach

Na czym polegały „zauważalnie lepsze” stawki Polenergii? Ze strony Polenergii wybrałem ofertę o nazwie „Go Green – Gwarancja stałej ceny„, która przewiduje opłatę handlową w wysokości 24,60 zł brutto (po uwzględnieniu rabatu za zgody marketingowe) i 0,4059 zł za 1 kWh brutto. Te kwoty będą mnie obowiązywać przez dwa lata. Umowę udało mi się podpisać jeszcze w grudniu 2021 roku, gdy cennik był korzystniejszy. Później było 0,50805 zł/kWh, a teraz na stronie widnieje adnotacja „Wkrótce wracamy z nową korzystną ofertą dla ciebie”.

Kto jest dystrybutorem tak wytwarzanej energii? Oferta Polenergii obejmuje tylko produkcję, dystrybutor pozostaje ten sam. U mnie jest to Tauron.

Czy taka energia z OZE się opłaca? Moim poprzednim sprzedawcą było PGNiG. Na początku grudnia dostałem od tej firmy nowy cennik i zaczął mnie on obowiązywać od początku lutego (do 28 lutego, bo od marca zasila mnie już Polenergia). Stawki okazały się wyraźnie wyższe od poprzednich: 34,99 zł opłaty handlowej i 0,4219 zł za 1 kWh brutto. Cennik ten miał obowiązywać przez 12 miesięcy, po tym czasie stawki pewnie znowu by wzrosły, gdybym został przy PGNiG.

Co planuję dalej? W moim mieszkaniu głównym źródłem ciepła jest piec gazowy, ale w minionym sezonie starałem się z niego korzystać jak najmniej. W zamian grzeję klimatyzacją i trochę dogrzewam łazienkę farelką, ponieważ tam ciepło z klimatyzacji słabo dociera. W słoneczne dni pomocne jest duże przeszklenie od wschodu, dzięki niemu mam trochę darmowego ciepła ze słońca.

Kusi mnie trochę, żeby ten piec gazowy wymienić na pompę ciepła. Do niedawna taka operacja byłaby chyba nieopłacalna, więc nie brałem jej pod uwagę, ale widzę coraz więcej powodów, by to zrobić. Najnowszy powód jest taki, że całkowita rezygnacja z używania gazu byłaby moim małym wkładem w uniezależnienie się Europy od gazu sprowadzanego z Rosji.

I jeszcze ciekawostka, która pokazuje, że nie warto się poddawać. Na stronie Polenergii skorzystałem z formularza do przesłania moich danych kontaktowych, ale przez kilka dni nie było żadnej próby skontaktowania się ze mną. Nastąpiła ona dopiero po tym, gdy na profilu LinkedIn firmy zwróciłem na siebie uwagę pisząc komentarz pod najnowszym postem.

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 14 głosów Średnia: 4.1]