A to dopiero! Napisał do mnie Pan Adam, że zauważył w artykule „Chojnów” i że „ŁB”, i czy aby nie jestem tym człowiekiem, którego on zna. Oczywiście, że jestem, w Polsce jest tylko jeden Łukasz Bigo 🙂 – Adamie, cudownie Cię usłyszeć po tych dwudziestu latach! Ale wiecie, co jest w tym wszystkim najlepsze? Że on ma BMW M340i, które sprzedaje, bo właśnie czeka na Kię Niro EV. Taką samą, jaką przedwczoraj jeździłem po raz pierwszy w życiu!

Nie mogłem nie skorzystać z okazji, bo BMW M340i, marzenie z dzieciństwa, a zamiast niego Kia Niro EV… Spytałem go, dlaczego zdecydował się na przesiadkę. Oto jego opowieść.

Z najmocniejszego BMW serii 3 do Kii Niro EV, ot co!

Z wykształcenia jestem informatykiem, pracuję w zawodzie już prawie 20 lat, obecnie w roli architekta oprogramowania. Mam dom pod Wrocławiem, mam rodzinę (żona i dwójka dzieci), przez kilkanaście lat dojeżdżałem codziennie do stolicy Dolnego Śląska 40 kilometrów, teraz pracuję zdalnie, ale od września znowu przez pewien czas będę dojeżdżał do Wrocławia.

Obecnie mam BMW M340i z 2019 roku, najmocniejszą cywilną „trójkę”. Samochód był moim marzeniem od czasów dzieciństwa, w końcu je zrealizowałem. A że budżet pozwolił, to stanęło na tej wersji. Auto jeździ fantastycznie, przyspiesza do 100 km/h w 4,4 sekundy, niesamowicie trzyma się drogi niezależnie od tego, czy jadę 100 czy 160 km/h. Oczywiście jestem świadom, że obecnie wykorzystuję niewielki procent jego potencjału.

Decyzja o rezygnacji i wybór elektryka

W życiu miałem kilka aut, które zawsze były kupowane bardziej rozsądkiem niż sercem. Tymczasem serce wciąż chciało realizować marzenie. A gdy to już nastąpiło, to…. nic specjalnego się nie wydarzyło. Owszem, BMW M340i bardzo mi się podoba, osiągi ma mega, ale… Właśnie: „ale”. Człowiek się starzeje i nie ma już ochoty być pierwszym spod świateł ani operować gazem zero-jedynkowo. Zaczyna patrzeć/myśleć praktycznie. Teraz widzę, że poprzednia Octavia była wystarczająca. I stąd decyzja o zmianie, żeby z BMW rozstać się póki jest jeszcze młode i niewiele straciło na wartości.

Dlaczego zdecydowałem się na elektryka? Z jednej strony z czystej ciekawości, lubię różnego rodzaju nowinki technologiczne. Z drugiej – uwaga, może być trochę kontrowersyjnie – bo ostatecznie wyjdzie cenowo podobnie do samochodu benzynowego. Dorzućmy do tego ciszę w kabinie (i to pisze posiadacz sześciocylindrowej benzyny? 🙂 ) oraz fakt, że niedługo znowu będę dojeżdżał do miasta. Elektryk ograniczy mi koszty podróży.

Wybrałem nową Kię Niro EV, kryteriów było kilka. Pierwsze to kwota maksymalna rzędu 150 tysięcy złotych. Zamówiłem w maju 2022, więc jeszcze przed sporymi podwyżkami Kii. Po uwzględnieniu dofinansowania z programu Mój Elektryk auto, można powiedzieć, zmieści się w budżecie. Drugie kryterium to praktyczność. W samochodzie ma być wygodnie czterem osobom a bagażnik powinien wystarczyć na wakacyjny wyjazd. Obecnie w BMW mamy 480 litrów, poprzednio w Skodzie Octavii mieliśmy prawie 600 litrów. No i nigdy więcej sedana.

Auto ma się też nie rzucać w oczy, a właśnie taka wydaje mi się Niro EV. Ma nie być mi go żal, gdy się otrze felgą o wysoki krawężnik. No i na koniec: miłym dodatkiem są niskie koszty utrzymania. Przy ostatnim tankowaniu 60-litrowego baku stwierdziłem, że przy elektryku tyle to ja wydam w ciągu całego roku. Szczególnie, że ostatnio założyłem fotowoltaikę.

Dotychczas nie jechałem żadnym elektrykiem 🙂

Nie testowałem ani nie jeździłem żadnym elektrykiem, Niro EV kupiłem w ciemno. Przy szukaniu rozważałem Kię EV6 i Skodę Enyaq iV, ale w obu przypadkach najważniejsze kryterium ceny nie zostało spełnione. W salonie przymierzałem się do Enyaqa, jednak ostatecznie mi się nie spodobał i nie odbyłem nawet jazdy próbnej.

Tesla? Odpada ze względu na cenę. No i dla mojej Rodziny nadawałaby się tylko Tesla Model Y, a tutaj znowu: patrz punkt pierwszy. Zresztą, nie jestem fanem tego wzornictwa. Padło na Kię Niro EV.

Na umowie z salonem mam informację, że oczekiwanie na auto może potrwać rok, do końca maja 2023. Po cichu liczę na szybszy odbiór [faktycznie, pierwsze odbiory mają być we wrześniu – przyp. red. www.elektrowoz.pl]. Obecne BMW planuję sprzedać. Jak już pisałem, nie wykorzystuję jego potencjału, jeżdżę bardzo mało, auto po wakacjach będzie miało trzy lata i zaledwie… 11 tysięcy kilometrów przebiegu. W dodatku zostały jeszcze dwa lata gwarancji, więc liczę na dobrą cenę.

Gdyby ktoś był chętny, kontakt do siebie zostawiam redakcji 😉 Samochód będzie na sprzedaż pod koniec lipca.

Nota od ŁB: Adama zapamiętałem jako człowieka bardzo błyskotliwego, praktycznego, twardo stąpającego po ziemi. Tym BMW M340i, przyznaję, mnie zaskoczył 🙂 , ale też dał mi do myślenia. Kiedy jechałem po Chojnowie i na Rokitkach, w kilku miejscach słyszałem okrzyki dzieci „Patrzcie, Tesla!” Zastanawiam się, czy to aby nie będzie tak, że dzisiejsze dzieci jutro pójdą do salonu i wyjadą z nich właśnie Teslami…

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 7 głosów Średnia: 3.6]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: