Tesla chciałaby w Stanach Zjednoczonych rozwiązywać 2/3 problemów z samochodami w ciągu zaledwie jednego dnia. Taki cel ogłosił Elon Musk mimo faktu, że producent sprzedaje rosnącą liczbę samochodów, więc centra serwisowe – przynajmniej teoretycznie – powinny stawać się coraz bardziej zatłoczone.
Jest serwis mobilny, będzie serwis błyskawiczny
Musk chciałby, żeby kierowca nie musiał w ogóle czekać na naprawę. Ma przyjeżdżać do warsztatu, oddawać auto w ręce mechanika i odbierać je jeszcze tego samego dnia, może nawet 1-2 godziny później. Brzmi to jak marzenie ściętej głowy, szczególnie z polskiego punktu widzenia, ale pojawiają się już świadectwa osób, u których problem faktycznie usuwano w przeciągu kilkudziesięciu minut. Równie dobrze działają serwisy mobilne zajmujące się samochodami wtedy, gdy właściciel i tak z nich nie korzysta:
Jeśli weźmiemy pod uwagę, że Tesla już dziś jest w stanie diagnozować auta zdalnie, przygotowywać specjalizowane poprawki i aktualizować oprogramowanie całej znajdującej się w samochodzie elektroniki, możemy przyjąć, że takie serwisy drive-thru faktycznie są do zrealizowania. Dziś o podobne rozwiązanie nie może się pokusić praktycznie żaden tradycyjny producent. Pierwsze platformy z kategorii „wszystko, co programowe, da się sprawdzić i zrobić zdalnie” powinny się pojawić w okolicy 2025 roku (SSP w Volkswagenie, IMA eM w Hyundaiu/Kii, kolejna generacja EVA i MMA w Mercedesie itd.).
Kiedy usługa naprawy Tesli tego samego dnia trafi do Europy Zachodniej i Północnej, w Polsce możemy się jej spodziewać kilka lat później. W naszym kraju firma Muska nie spieszy się ani z uruchamianiem nowych Superchargerów, ani też nie zapowiada nowych warsztatów, nie licząc autoryzowanych placówek naprawiających karoserię.
Dodajmy, że większość naszych Czytelników mających problemy z autami amerykańskiego producenta, wyraża zadowolenie z obsługi. Są jednak też tacy, którzy słyszą, że na części będą musieli czekać tygodniami czy nawet miesiącami. Oraz tacy, którzy odpuszczają co drobniejsze problemy, żeby nie jechać z nimi kilkaset kilometrów do Warszawy lub po prostu mają dość. Czy wreszcie tacy, którym źle zamontowany w serwisie siłownik wygiął nadwozie albo tacy, którym po serwisie sworzeń wahacza wyskoczył ze zwrotnicy. Opatrzności dziękować, że nie stało się to podczas szybkiej jazdy na autostradzie…: