Dziennikarze portalu Autocar mieli okazję zapoznać się z przedprodukcyjnymi egzemplarzami Toyoty bZ4X. W samochodzie znaleźli kilka wad, ale ogólny wydźwięk recenzji jest taki, że to w końcu solidna propozycja Toyoty w segmencie. Nie wiadomo jedynie, jak auto poradzi sobie z konkurencją, bo jej przedstawiciele – Kia EV6, Tesla Model Y – wydają się bardziej wyraziste, gdy chodzi o zalety.

Toyota bZ4X AWD w pierwszych testach

Dziennikarze testowali Toyotę bZ4X AWD, najszybszy i najmocniejszy model z baterią o pojemności 71,4 kWh – brak informacji, czy jest to wartość całkowita, czy użyteczna – oraz z dwoma silnikami 80+80 kW (109+109 KM), po jednym na oś. Wariant ten przyspiesza do 100 km/h w 6,9 sekundy. Okolice 7 sekund wydają nam się w sam raz dla kogoś, kto chciałby czasem poczuć silniejsze emocje, ale poza tym preferuje normalną jazdę ze świadomością, że w razie czego pod stopą zawsze ma zapas mocy.

Samochód był wolniejszy niż Tesla Model Y czy Kia EV6, dynamiczny jak elektryk, ale słabł powyżej 110-120 km/h (w oryginale: 70 mph). Zachęcał w ten sposób do spokojniejszej jazdy, co dobrze współgrało z jego miękkim zawieszeniem. Ten komfort miał jednak swoje wady, auto miało właściwość do [mocniejszego] przechylania się w zakrętach. Na szczęście były to wychyły kontrolowane.

W testowanej bZ4X nie było wolantu, który pozwala na przestawienie kół między skrajnymi pozycjami przy obrocie o zaledwie 150 stopni. To mniej niż połowa okręgu na cały przedział swobody układu kierowniczego, nie ma więc nawet mowy o sytuacji, w której trzymane na kierownicy dłonie ustawią się pionowo nad sobą (!). Klasyczna kierownica działała w Toyocie z neutralnym wspomaganiem, w sposób dopasowany do szybkości jazdy.

Wolant w Toyocie bZ4X ma się obracać o zaledwie 150 stopni (c) Toyota

W elektryku pojawił się tryb jazdy terenowej, który zrobił na dziennikarzach duże wrażenie dzięki sprawnie działającemu rozdziałowi mocy między osiami. Przy jeździe w naprawdę trudnych warunkach istotniejszą przeszkodą w trakcie eksploracji może być prześwit, choć warto dodać, że w bliźniaczym Subaru Solterra wynosi on 21 centymetrów, co jest najwyższą znaną nam wartością w segmencie osobowych aut elektrycznych.

Wnętrze sprawiało wrażenie Toyoty kolejnej generacji. Materiały uznano za nieco ponuro się prezentujące, lecz miękkie i dobrze spasowane. Samo wnętrze określono mianem otwartego i przestronnego. Narzekano głównie na dziwnie niskie ustawienie kierownicy, na co zresztą zwracali uwagę inni recenzenci auta. Koło zasłania liczniki, co w zasadzie widać nawet w materiałach prasowych:

Prototyp nie obsługiwał bezprzewodowego Android Auto ani Apple CarPlay, nie było też informacji o zasięgu czy szczegółach stacji ładowania. Mają się pojawić w finalnej wersji elektryka. Ekran wyświetlał ostry obraz i reagował szybko, sterowanie klimatyzacją odbywało się z użyciem klasycznych przycisków. Miejsca na tylnej kanapie było dużo, prawdopodobnie kosztem bagażnika bZ4X (pojemność = 452 litry).

Cena Toyoty bZ4X w wersji z napędem na jedną oś powinna startować w Polsce od około 220-230 tysięcy złotych [wstępne obliczenia www.elektrowoz.pl]. Samochód powinien pojawić się w ofercie w tym roku.

Zdjęcie otwierające: Toyota bZ4X w maskowaniu (c) Autocar

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 11 głosów Średnia: 5]