Nasz Czytelnik, Pan Adam, otrzymał na weekend Skodę Enyaq iV 80. Zaufał danym katalogowym, że samochód może pokonać ponad 500 kilometrów na jednym ładowaniu i… bardzo się rozczarował. Pierwsze zaskoczenie pojawiło się już w momencie odbioru auta z salonu, gdy naładowany do pełna pojazd deklarował maksymalnie 319 kilometrów zasięgu.

Poniższy tekst stanowi zredagowane wypowiedzi naszego Czytelnika. Tytuł, wstęp i śródtytuły pochodzą od redakcji. Niektóre ze zdań zostały sparafrazowane, żeby całość ułożyć w logiczny przekaz. Komentarz redakcji znajduje się na dole artykułu.

Skoda Enyaq iV, czyli co trzeba wiedzieć o elektrykach, żeby się nie rozczarować. I za co można je pokochać

Z samochodem elektrycznym zetknąłem się po raz pierwszy. Czułem się trochę jak dziecko, które dostało nową zabawkę.

Pierwszy kontakt i… szybkie rozczarowanie. To było dla mnie dziwne, producent deklaruje ponad 500 kilometrów zasięgu w testach WLTP, a na licznikach widzę 319 kilometrów. To nie wszystko. Mogłem przejechać do 300 kilometrów, zrobiłem około 250 i oddałem do salonu z baterią naładowaną do 4 procent. Samochód odebrałem z salonu w Koszalinie, jechałem drogą ekspresową Koszalin – Kołobrzeg. Zdarzyło mi się rozpędzić do 140 km/h (chwilowe przyspieszanie), ale starałem się trzymać 120 km/h. Reszta to jazda po mieście.

Ostatnie dni były wietrzne (to dość delikatne określenie na ten urywający głowę wiatr), jednak to maksymalne zużycie… Przy 4 stopniach Celsjusza doszedłem do prawie 50 kWh/100 km, w dłuższej trasie było to ponad 31 kWh/100 km! Realny zasięg to największy minus tego auta, życzyłbym sobie możliwość przejechania tych 400 kilometrów i szybkiego ładowania w trasie.

Cała reszta to naprawdę dużo plusów. Kurczę, w Skodzie Enyaq iV jest naprawdę dużo miejsca, gabaryt robi dobre wrażenie! Podobał mi się też jej wygląd, solidność wykonania i klasyczne pokrętła, szybko zorientowałem się, co i jak. Za sporą zaletę uważam też aż trzy mocowania Isofix w samochodzie: dwa z tyłu i jedno z przodu dają spore możliwości konfiguracji.

Największy plus? Przyspieszenie. Nie mam ciężkiej nogi, jeżdżę z dzieckiem i żoną w trybie „Bezpiecznie”, ciut szybciej niż znak (90) na trasie. Skoda dała mi moc, której nie mam w swoim aucie. Dynamizm robi świetne wrażenie, przydaje się czy to przy wyprzedzaniu, czy jeździe po mieście. Bardzo wygodny był Auto Hold, który można uruchomić przez dwukrotne wciśnięcie hamulca. Ogólnie Enyaq przestronny, cichy i relaksujący w trasie.

Dużo się mówi o słabym oprogramowaniu w samochodach koncernu Volkswagena na platformie MEB, ale ja nie miałem żadnych problemów. Multimedia działały sprawnie, bez większych przycięć. Jedyny problem miałem z kamerą cofania, pokazywała obraz, który sprawiał wrażenie rozmytego. No i nie chciała się wyłączyć przy wybraniu trybu jazdy do przodu D.

Ładowanie? O, panie, to jest dramat. Dlaczego nie można podjechać do słupka, wpiąć kabel i zapłacić kartą? Aplikacja Orlenu toporna i dziwna, lubiła się zawiesić, ładowanie z maksymalną mocą 11 kW. W aplikacji GreenWay z kolei nie mogłem się zarejestrować, błąd przy dodawaniu karty płatniczej. Jak pech, to pech.

Ostateczna decyzja? Dopóki nie będzie odpowiednich zasięgów, nie kupię elektryka. Dla mnie „odpowiednie” to 500 kilometrów przy szybkości 120 km/h zimą.

Wszystkie zdjęcia w treści: ilustracyjne oprócz fotografii ze zużyciem energii, którą wykonał nasz Czytelnik, Pan Adam.

Komentarz redakcji www.elektrowoz.pl

Cieszymy się, że Pan spróbował i że zauważył Pan, że Enyaq iV ma zalety. Ale to ważne, że wyszły też jego wady. Dobrze jest z dystansem podchodzić do wszelakich dziennikarskich testów i sprawdzać samochody na własną rękę w takich warunkach, w jakich eksploatujecie Państwo obecne auta. Co prawda te ostatnie huraganowe wiatry były raczej nietypowe, co nie zmienia faktu, że jedyny samochód w rodzinie musi się sprawdzić w każdych warunkach. Spróbujmy zatem skomentować dwa najważniejsze problemy:

Zasięg według WLTP. Wartości określane według procedury to kant. Po prostu. Żeby je osiągnąć, trzeba jeździć spokojnie po mieście przy dobrej pogodzie. Dlatego od dawna na Elektrowozie nazywamy „kilometry” WLTP „jednostkami”, by Czytelnicy czuli, że to nie są prawdziwe kilometry i nie wolno ich tak traktować, bo można się rozczarować. Przy nowościach zwykle przeliczamy „jednostki” na „kilometry”, szacujemy też zasięgi w różnych warunkach – te obliczenia całkiem nieźle się sprawdzają.

Przy normalnym podróżowaniu drogami ekspresowymi i autostradami nie ma mowy, żeby Enyaq iV 80 pokonał 400 kilometrów, nawet przy dobrej pogodzie. Może 320 kilometrów. Porywiste wiatry tylko komplikują sprawę, szczególnie przy samochodzie o tak dużej bryle jak Skoda. Volkswagen ID.3 lub Tesla Model 3 wypadłyby lepiej, bo są niższe i mają mniejsze powierzchnie nadwozia.

Ładowanie. Niemal każdy samochód elektryczny można ładować na szybkiej ładowarce DC lub w wolniejszym punkcie ładowania AC. Te pierwsze, szybkie, są na mapie stacji ładowania oznaczone kolorem pomarańczowym. Te drugie są zielone. Te pierwsze mają złącza Combo2/CCS2 i obsługują moc 50… 100… 125… w tym modelu nawet do 135 kW, choć dopiero po nadchodzącej aktualizacji oprogramowania.

Te drugie, zielone, punkty ładowania z przewodami lub złączami Typu 2, pozwolą na osiągnięcie maksymalnie 11 kW. Nawet jeśli na słupku jest napisane, że obsługuje 22 kW, to wąskim gardłem będzie ładowarka pokładowa samochodu, która w Enyaqu iV (i bardzo wielu innych modelach) ma moc 11 kW. Szybciej się nie da.

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 2 głosów Średnia: 5]