Amerykański Kentworth pokazał elektryczny ciągnik siodłowy T680E. To ciekawy przykład tego, co jest możliwe do osiągnięcia przy wykorzystaniu dostępnych na rynku zespołów bateryjno-napędowych i dowód na to, że obietnice Tesli wyglądają na trudne do spełnienia nawet teraz, w 2022 roku.

Kenworth T680E vs Tesla Semi

Elektryczny ciągnik siodłowy obiecuje dokładnie 241 kilometrów (150 mil) z baterii o pojemności 396 kWh, łatwo zatem obliczymy, że producent deklaruje zużycie energii wynoszące 164 kWh/100 km (1 643 Wh/km). Dla porównania: najtańsza Tesla Semi ma oferować około 480 kilometrów (300 mil) z baterii, która według Muska będzie „czymś w stylu 500 kWh„, co daje 104 kWh/100 km.

Elektryczny Kenworth potrzebuje zatem o 59 procent więcej energii do obsługiwania takich samych tras. Przynajmniej na papierze, bo Semi występuje obecnie wyłącznie jako prototyp, a pierwsze egzemplarze elektrycznego ciągnika siodłowego Tesli mają trafić do Pepsico w tym kwartale.

Ładowanie Kenwortha T680E do pełna wymaga trzech godzin postoju na stacji szybkiego ładowania. Producent nie ujawnia maksymalnej mocy uzupełniania energii. Ze schematu wynika, że samochód dysponuje co najmniej jednym silnikiem na każdą z napędzanych osi. Silniki połączone są i sterowane elektronicznie:

Całkowita moc ciągnika to 493 kW/670 KM, maksymalny moment obrotowy wynosi 2 200 Nm. Sposób montażu zespołu napędowego ma ułatwiać manipulowanie przy silnikach z użyciem obecnych narzędzi. Firma chwali się ponadto, że zamontowała baterie wewnątrz ramy, może je też dodać po jej zewnętrznej części (mniej więcej tam, gdzie byłyby zbiorniki paliwa), co przełoży się na większy zasięg takiego pojazdu.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 0 głosów Średnia: 0]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: