Nasz Czytelnik i użytkownik Forum, poochaty, parę miesięcy temu stał przed wyborem nowego samochodu. Pod uwagę brał Kię EV6, VW ID.4, Hyundaia Ioniqa 5, Skodę Enyaq iV i Forda Mustanga Mach-E. Ani w tytule wątku, który założył na Forum, ani też w pierwszym poście nawet nie pojawiła się wzmianka o Tesli Model Y. „Przegapił ją”.

A teraz pod jego domem stoi ta oto Tesla Model Y, którą widzicie na zdjęciu otwierającym.

Zaczęło się od nie-Tesli, Model Y wcale nie wskoczył wysoko na listę. Wybrał i… stał się fanbojem Tesli

Twórca wątku jest ojcem rodziny, ma dwójkę dzieci, samochód kupuje na 3-4 lata. Zaczęło się od Volkswagena ID.4, Forda Mustanga Mach-E i Hyundaia Ioniqa 5. VW ID.4 nie pozostawił po sobie żadnych wspomnień (choć był wiceliderem na papierze), Ioniq 5 bardzo mu się spodobał („Jest niezwykły”), martwił go tylko słaby zasięg. Ford Mustang Mach-E z kolei odpadł, bo nie oferuje możliwości montażu bagażnika dachowego i nie ma rękawa na narty.

Dopiero w trakcie dyskusji pojawiła się sugestia dotycząca Tesli Model Y, ale słychać było też głosy, że elektryczny crossover jest stosunkowo za drogi, gdy chodzi o oferowane możliwości. Również nasz Czytelnik miał do Tesli pewien dystans, bo jego zdaniem samochód był brzydki – na tym etapie nie brał jej pod uwagę.

Coś zaczęło się zmieniać, gdy kilka dni później obejrzał auto z bliska. Egzamin chyba wypadł pozytywnie, bo nagle z konkurencji wypadł VW ID.4, a Model Y stał się zdecydowanym faworytem:

Kurczę jak dobrze widzieć w końcu dobrze zbudowaną Teslę. Wszystko pasuje, nic nie trzeszczy. W środku ma wszystko czego mi brakowalo w TM3 czyli otwierana cała klapa bagażnika, a nie tylko lufcik, podwyższone przednie fotele, co daje miejsce na stopy (a brak tego miejsca wkurza mnie okropnie). Super, że jest niezależnie opuszczane środkowe tylne siedzenie -> jest miejsce na narty. Pierwsze wrażenia naprawdę super

Wizualnie Hyundai Ioniq 5 nadal był faworytem, czemu zresztą trudno się dziwić. Kia EV6 GT-Line wypadała nieźle, zniechęcająca była tylko cena, o 40 000 złotych wyższa niż w Polsce. Jednak po jazdach testowych na miejsce lidera niespodziewanie – chyba także dla samego twórcy wątku – wskoczyła Tesla Model Y. Nie zraził się nawet tym, że pierwszy egzemplarz demonstracyjny, którym jeździł, bardzo głośno piszczał podczas jazdy.

Nagle okazało się, że istotna staje się nawigacja do ładowarki, która w Tesli zaprojektowana jest wzorcowo, bo obsługuje podgrzewanie baterii, a w niektórych krajach nawet innych operatorów szybkich stacji ładowania. W kalifornijskich autach zaletą była też szybkość działania interfejsu czy wygoda korzystania z menu. Auto stanęło pod domem.

Po zakupie Czytelnik przyznał się nam, że jeszcze niedawno dałby sobie głowę uciąć, że kupi Ioniqa 5. Wybrał Model Y i od tego momentu stał się fanbojem Tesli. Bo cała reszta to nadal zwykłe auta, tylko z innym napędem, a Tesla ma w sobie coś, co Szwedzi nazywają „małym extra”. Nawet pierdzenie w środku jest „tym czymś”, bo śmieszy i małych, i dużych. Jego zdaniem ktoś, kto mówi „po co mi Netflix w aucie” kompletnie nie czuje bluesa.

Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: to symptomatyczne, że ta rewolucja już raz rozegrała się na naszych oczach. Kiedyś smartfony wyparły telefony, bo nagle okazało się, że prawie wszyscy chcą nosić swoje aplikacje ze sobą w kieszeni. Teraz dokładnie to samo dzieje się z samochodami. Mamy wrażenie, że Tesla jest JEDYNYM producentem na świecie, który naprawdę realizuje jakże wyświechtaną już ideę „salonu na kołach”. Oczywiście, mechanizm przyjmuje się nieco inaczej, bo kierowcy trudno jest równocześnie konsumować inne media. Ale gdy samochody nauczą się jeździć samodzielnie…?

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 28 głosów Średnia: 4.4]