Prezesi koncernu Volkswagena i marki Volkswagen zwołali w Wolfsburgu (Niemcy) nadzwyczajne spotkanie ze 120 menedżerami. Podkreślano, że konieczne jest natychmiastowe działanie, ponieważ „Volkswagen jest za drogi i działa za wolno”, a firma musi „podjąć walkę z Grünheide” , czyli z Teslą.
Volkswagen się zbroi. To nie są żarty
Według informacji, które podaje Business Insider, prezentacje były utrzymane w alarmującym tonie. Herbert Diess, prezes koncernu, podkreślał, że światowy rynek wywiera coraz większą presję, chińscy producenci są szybsi, tańsi oraz lepsi jakościowo. Tymczasem Volkswagen zostaje z tyłu, gdy chodzi o elektryfikację, cyfryzację i wydajność pracy.
Wtórował mu Ralf Brandstätter, prezes marki. Mówił wprost, że walka z Giga Berlin, nową fabryką Tesli w Niemczech, będzie brutalna. Firma Muska ustanowi (i ustanawia?) zupełnie nowe standardy, gdy chodzi o produkcję samochodów: Tesla Model 3 ma powstawać w 10 godzin, Volkswagen ID.3 w zakładach w Zwickau jest budowany ponad trzy razy dłużej, wymaga ponad 30 godzin!
Dlatego żeby „Grüheide nie zniszczyło fabryki w Wolfsburgu”, główne zakłady koncernu zostaną przeorganizowane, stare budynki zostaną wyburzone. Nadzieją dla lokalizacji ma być projekt Trinity, o którym słyszeliśmy już wcześniej: ma to być nowy samochód elektryczny na nowej platformie SSP „wyznaczający standardy” w wielu dziedzinach. Jednak z sygnałów, które już wcześniej dawał Volkswagen, wynika, że projekt Trinity to także zupełnie inne, zwinne podejście do procesów produkcyjnych, bez obaw o optymalizację, gdy coś można poprawić. Wszystko po to, by auta elektryczne Volkswagena w Europie generowały 70 procent sprzedaży.
Zdjęcie otwierające: ilustracyjne, Herbert Diess i Ralf Brandstätter podczas rozmowy na temat przyszłości Volkswagena w lutym 2021 roku (c) Volkswagen
Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: to niesamowite, że Diess i Brandstätter mówią o czymś dobrze znanym i rewolucyjnym zarazem, czymś w stylu „weźmy i zmieńmy”. W Toyocie było to kaizen, zasada drobnych poprawek, które sumują się do znaczącego ulepszenia produktu. W Volkswagenie zaczyna się od wyburzenia symbolu, lecz z wypowiedzi wynika chęć wprowadzania korekt wszędzie i w każdym aspekcie, żeby tylko dotrzymać tempa tym, którzy je narzucają.
Co jeszcze bardziej intrygujące, Toyota jako jedyna wydaje się nie iść drogą, której jest symbolem i którą w przeszłości sama wyznaczyła. Po namyśle: a może oni właśnie chcą dokonać rewolucji metodą małych kroczków?