Na rosyjskim portalu Daily-Motor pojawiło się zdjęcie SsangYonga Korando e-Motion wykonane gdzieś w garażu podziemnym. Auto znaliśmy już z renderingów, ale nie było jasne, czy borykający się z problemami finansowymi SsangYong zdoła kiedykolwiek je wykonać. Najwyraźniej się udało.
SsangYong Korando e-Motion jeszcze w tym roku w Europie?
Południowokoreański producent nie tylko stworzył prototyp (chwalono się nawet rozpoczęciem produkcji), ale też nie zmienia wcześniejszych zapowiedzi, że samochód trafi do Europy jeszcze w tym roku. Firma musi się spieszyć: wprowadzenie na rynek modelu elektrycznego ma ją uratować przed bankructwem. To jeden z niewielu programów, który nadal jest rozwijany, ponieważ SsangYong prowadzi sporą restrukturyzację: zwalnia pracowników, tnie wynagrodzenia.
Samochodowi zrobiono zdjęcie na jakimś parkingu w Korei Południowej. To crossover segmentu C-SUV (niczym spalinowy Korando) wyglądający niemal dokładnie tak samo, jak pokazano to na renderingu. Inaczej ulokowano jedynie port ładowania, który przewędrował z tyłu na przód, z boku dorzucono też próg ułatwiający wsiadanie i zmieniono ożebrowanie wlotu powietrza:
Dane techniczne SsangYonga e-Korando nie są znane. Ocenia się, że producent może zechcieć stworzyć auto zasięgowo nieco lepsze niż Kia e-Niro 39 kWh, ale gorsze niż Kia e-Niro 64 kWh, więc pojemność baterii powinna wynieść 40-50 kWh. Ze względu na ograniczony budżet producent może postawić na ogniwa litowo-żelazowo-fosforanowe, co, paradoksalnie, może dać mu przewagę nad konkurencją wykorzystującą droższe ogniwa z katodami NCM.