Regularnie piszecie do nas, że zestawienia i rekomendacje Elektrowozu sprawiły, że wybraliście ten, a nie inny samochód elektryczny. Dlatego postanowiliśmy, że podzielimy się z Wami naszym rankingiem modeli, których zakup bierzemy pod uwagę. Ten ranking odwzorowuje nasze przekonanie o tym, jakie auto elektryczne warto kupić, przynajmniej teraz, w II kwartale 2021 roku – w tej właśnie kolejności.
Nasze poszukiwania samochodu zaczęły się tak naprawdę od Kii e-Niro 64 kWh dwa lata temu, a poniższy materiał to efekt aktualizacji planów. Uznaliśmy, że pokonywane przez nas trasy wymagają 250 kilometrów zasięgu autostradowego, 400+ kilometrów przy spokojnej jeździe. W pierwszym rzucie zaintrygował nas Volkswagen ID.3 z baterią 77 kWh i 5 miejscami, który kosztuje mniej niż 210 tysięcy złotych w podstawie, a który oferuje kompaktowe rozmiary przy całkiem wygodnym wnętrzu i rozsądnym bagażniku (sprawdzone).
Po sprawdzeniu kosztów zakupu nas olśniło: przecież ID.4 77 kWh zaczyna się w okolicy ceny pięciomiejscowego ID.3, a jest przestronniejszy i lepiej wygląda:
Auta elektryczne 2021 – wybór redakcji www.elektrowoz.pl
Spis treści
- Auta elektryczne 2021 – wybór redakcji www.elektrowoz.pl
- 1. Volkswagen ID.4 77 kWh w wersji Pro Performance Family (231 890 zł)
- 2. Tesla Model 3 Long Range – nasz drogi ideał (250 490 zł)
- 3. Kia e-Niro 64 kWh – bezpieczna alternatywa (do 170-180 tys. złotych)
- Samochody poniżej 150 tysięcy złotych, przystępniejsze cenowo? Wrócimy do nich
- A dlaczego nie Kia EV6, Tesla Model Y, Volvo XC40 P8 Recharge?
1. Volkswagen ID.4 77 kWh w wersji Pro Performance Family (231 890 zł)
Kiedy zastanawiamy się nad samochodem redakcyjnym w budżecie do 220-230 tysięcy złotych, nasz wybór pada na Volkswagena ID.4 Pro Performance Family kosztującego od 223 790 złotych lub około 232 000 złotych z paroma dodatkami. Najważniejsze technologiczne zalety tego modelu to:
- bateria 77 kWh obiecująca do 515 jednostek WLTP, czyli do 440 km realnie w trybie mieszanym albo nieco ponad 300 km na autostradzie,
- przestronność wnętrza przy długości zewnętrznej wynoszącej 4,58 metra (z dużymi autami jest ciasno w mieście),
- 543 litry bagażnika.
Silnik o mocy 150 kW (204 KM) napędzający tylne koła w zupełności wystarczy do normalnej jazdy, choć rakieta to nie będzie, bo rozpędzanie do 100 km/h potrwa 8,5 sekundy. Zapewne irytujące będą błędy oprogramowania, które pojawiają się we wszystkich modelach na platformie MEB – patrz: Skoda Enyaq iV / test – ale jest ich coraz mniej i nie utrudniają jazdy. Samochód ma natomiast ważną zaletę: podoba nam się. Jest sympatyczny, zgrabny, wygodny, wygląda nowocześnie acz nienachalnie.
Dlaczego nie Kia e-Niro? Bo jest ciaśniejsza, co przy rodzinie 2+3 stanowi istotną wadę. Dlaczego nie VW ID.3? Jeśli będziemy musieli oszczędzać, bierzemy pod uwagę model VW ID.3 Pro S Tour 5 (od 207 090 zł). Dlaczego nie Skoda Enyaq iV? Bo kosztuje podobnie, a podoba nam się mniej. Dlaczego nie Mercedes EQA? Bo opcje szybko windują jego cenę w okolice Tesli Model 3, a bateria to nadal 66,5 kWh. Dlaczego nie Hyundai Kona Electric? Bo dla naszej rodziny jest za mały. Dlaczego nie Tesla 3 SR+? Ma za słaby zasięg, redakcyjna baza wypadowa to Warszawa, właściwie każda podróż wiązałaby się z koniecznością ładowania.
A gdybyśmy mieli do wydania o 20 tysięcy złotych więcej…:
2. Tesla Model 3 Long Range – nasz drogi ideał (250 490 zł)
Tak naprawdę Tesla Model 3 jest naszym ideałem. Gdybyśmy mieli do wydania 250 tysięcy złotych, bez chwili zawahania wybralibyśmy białą Teslę Model 3 LR z białym wnętrzem. W porównaniu do Volkswagena ID.4 samochód ma mnóstwo zalet:
- jest dłużej na rynku,
- jest przestronniejszy,
- przychodzi w pakiecie z Autopilotem (systemem jazdy półautonomicznej),
- ma w standardzie dodatki, za które w Volkswagenie czy gdziekolwiek indziej trzeba dopłacić,
- ma pompę ciepła,
- ma 73-74 kWh baterii i lepszy zasięg,
- ma napęd na obie osie i znacząco lepsze przyspieszenie,
- ma podgrzewane siedzenia i kierownicę,
- ma matrycowe reflektory,
- pozwala na korzystanie z sieci Superchargerów za około 1,3 zł/kWh.
Z naszego punktu widzenia jedyną wadą jest długość samochodu (przy 4,69 metra długości parkowanie w mieście staje się lekko uciążliwe; ID.4 jest o 10 cm krótszy) oraz mniejsza pojemność bagażnika. No i to, że trzeba do niego dołożyć te 20 tysięcy złotych. To się tak łatwo mówi „dokładasz 20 tysięcy i już masz”, ale przecież te pieniądze trzeba skądś wziąć. My ich nie mamy, a zjeżdżające przychody reklamowe raczej nie nastrajają nas optymistycznie 🙂
Dlaczego nie Ford Mustang Mach-E? Bo nie chcemy ryzykować zakupu samochodu w pierwszym roku produkcji. Dlaczego nie Tesla Model Y? Bo jeszcze nie ma jej w ofercie i w Polsce planowana jest pod koniec roku. Patrz też: uwaga dotycząca Mustanga Mach-E. Dlaczego nie Audi Q4 e-tron? Bo spodziewamy się, że nie będzie nas stać. Dlaczego nie BMW iX3, Mercedes EQB, Mercedes EQC, Jaguar I-Pace? Bo są dla nas za drogie, nie stać nas.
A gdybyśmy uznali, że jednak ograniczamy wydatki o 70-80 tysięcy złotych…:
3. Kia e-Niro 64 kWh – bezpieczna alternatywa (do 170-180 tys. złotych)
Do zakupu dopiero się przymierzamy, Wydawca musi zadecydować, czy zakup redakcyjnego elektryka nam się opłaci. Jeśli okaże się, że zobowiązanie na ponad 200 tysięcy złotych jest dla nas zbyt ryzykowne, wrócimy do auta, które od lat rekomendujemy z czystym sumieniem: Kii e-Niro 64 kWh.
Kia e-Niro 64 kWh ma 150 kw (204 KM) mocy, baterię o pojemności 64 kWh i nawet ponad 400 kilometrów zasięgu realnego w trybie mieszanym. Jest mniejsza od Volkswagena ID.4 i Tesli Model 3, ma mniej przestrzeni bagażowej i mniej miejsca w kabinie. Oferuje zbliżony zasięg, ma spokojny, klasyczny wygląd i ładuje się z mocą do niemal 80 kW. Słowem: jest „prawie” jak VW ID.4, ale kosztuje o kilkadziesiąt tysięcy złotych mniej.
Kia e-Niro ma jeszcze jedną istotną zaletę: jest na rynku od paru lat, więc możemy kupić roczny, podemonstracyjny egzemplarz w cenie lekko przekraczającej 150 tysięcy złotych. Przeglądamy takie samochody i widzimy, że nie jesteśmy jedynymi, którzy na nie polują 😉
A dlaczego nie VW ID.3? W tej cenie Kia e-Niro oferuje lepszy stosunek możliwości do ceny. Dlaczego nie Nissan Leaf e+? Ze względu obecność portu ładowania Chademo (nie chcemy go). Dlaczego nie Kia e-Soul? Jeżeli będzie nas stać, wolimy dopłacić za bardziej klasyczny wygląd. Dlaczego nie Peugeot e-2008 czy Citroen e-C4? Potrzebujemy modelu większego i nadającego się do podróżowania po mieście ORAZ po Polsce.
Samochody poniżej 150 tysięcy złotych, przystępniejsze cenowo? Wrócimy do nich
Gdyby zależało nam na maksymalnych oszczędnościach, polowalibyśmy na podemonstracyjne egzemplarze Kii e-Soul 64 kWh. Nie decydowalibyśmy się natomiast na modele z bateriami poniżej 58 kWh (poniżej Nissana Leafa e+ i VW ID.3 Pro), ponieważ szukamy samochodu, który mógłby pełnić rolę jedynego i podstawowego auta w redakcji/rodzinie.
Do rankingu modeli najtańszych jeszcze wrócimy.
A dlaczego nie Kia EV6, Tesla Model Y, Volvo XC40 P8 Recharge?
Podstawowym założeniem tego rankingu było to, że wybieramy samochody tu i teraz. Tu i teraz jako redakcja przyglądamy się ofertom na auta, ich dostępności i możliwościom finansowania. Tu i teraz, czyli w kwietniu 2021 roku. Ani Kii EV6, ani Ioniqa 5 nie ma na razie w ofercie. I choć modele na platformie E-GMP i Tesla Model Y z baterią strukturalną zapowiadają się ciekawie technologicznie, wyznajemy zasadę, że pierwszy rok produkcji lepiej sobie darować.
A jeśli chodzi o Volvo XC40 P8 Recharge, to cena startująca od 268 tysięcy złotych lekko nas oszałamia. Co nie zmienia faktu, że cieszymy się, że pojeździmy nim już jutro, w środę, 21 kwietnia 🙂
Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: tekst powstał przed komunikatem, że ID.4 otrzymał tytuł World Car of the Year 2021 / Światowy Samochód Roku 2021. Wierzymy naszym wyborom i decyzjom, takim plebiscytom natomiast nie wierzymy i z rozmysłem ich nie opisujemy.