Oliver Zipse, prezes BMW, przewiduje trudne czasy dla Tesli. Owszem, dominowała na rynku aut elektrycznych w ostatnich latach, ale teraz tradycyjni producenci również się rozpędzają. A gdy branża idzie do przodu, kalifornijska firma może mieć problem z utrzymaniem narzuconego tempa.
„Tesli nie będzie łatwo”
Zipse wypowiedział się na temat Tesli podczas konferencji technologicznej DLD All Stars (źródło). Na pierwszy rzut oka jego słowa wyglądają jak czcze przechwałki, ale kiedy obedrzemy je z emocjonalnej warstwy, możemy mieć powody do radości. Najwyraźniej prezes BMW jest pewny BMW iX3, nadchodzącego BMW iX oraz BMW i4, a to dobrze wróży rynkowi elektryków – bo wyścig technologiczny zawsze skutkował większym wyborem.
Według Zipsego branża motoryzacyjna nabiera rozpędu, czyli równa do Tesli lub nawet zaczyna ją wyprzedzać. Kalifornijski producent w 2020 roku dostarczył 0,5 miliona samochodów, ale moce przerobowe tradycyjnych producentów są znacząco wyższe i idą w miliony aut. A z ofensywą już wystartował Volkswagen (cel na rok 2021: 750 tys. egzemplarzy elektryków), coś robi też Mercedes, przygotowuje się do niej BMW…
Warto tu jednak dodać, że przy spojrzeniu z zewnątrz sytuacja nie jest tak oczywista, jak przedstawia ją prezes BMW. Bawarski producent sprawia wrażenie motywowanego przede wszystkim normami emisji, dlatego opiera się głównie na hybrydach plug-in, a więc dotychczasowym spalinowym biznesie rozbudowanym o baterię i silnik elektryczny.
Firma Muska z kolei buduje wyłącznie auta elektryczne i zapowiada, że każdego roku będzie zwiększać moce produkcyjne o 50 procent.
Zdjęcie otwierające: Oliver Zipse prezentujący BMW iX Christopherowi Waltzowi. Pod znaczkiem BMW ukryty jest wlew płynu do spryskiwaczy, maska się nie otwiera (c) BMW