Tajwańscy producenci układów scalonych wytwarzają je z maksymalną przepustowością. Jednak producenci elektroniki – Apple, Samsung, Sony – gotowi są za nie zapłacić więcej, by zaspokoić potrzeby rynku. Cierpią na tym producenci samochodów, dla których brakuje chipów. Kolejne firmy, w tym Volkswagen, FCA czy Renault, ogłaszają spowolnienie lub wstrzymanie linii produkcyjnych.
Samochody spalinowe cierpią przez niedobory elektroniki
Spis treści
Kto pamięta lata dziewięćdziesiąte, wie, że był taki moment, w którym ceny pamięci RAM mocno wyskoczyły do góry. Wszystko przez pożar w chińskiej fabryce żywic, a więc w segmencie z pozoru mało powiązanym z elektroniką. Okazało się bowiem, że te jedne zakłady zaopatrywały wszystkich producentów RAM-u na świecie, a wytwarzane przez fabrykę żywice były stosowane w kilkudziesięciu (bodaj 30-50) procent układów pamięci.
Obecnie mamy do czynienia z zaskakująco podobną sytuacją: branża motoryzacyjna korzysta dziś przede wszystkim z układów produkowanych przez tajwańskie TSMC (Taiwan Semiconductor Manufacturing Company, ponad 50 procent światowej produkcji), w mniejszym stopniu również z układów UMC i innych dostawców.
Gdy Covid-19 wstrzymał fabryki samochodów, zapotrzebowanie na chipy zmalało. Gdy Covid-19 odpuścił lub został wyrugowany, zapotrzebowanie wróciło szybciej niż „wszyscy się spodziewali”. Ale to dopiero połowa problemu. Otóż Apple, Samsung i Sony – główni odbiorcy układów scalonych od tajwańskich producentów – gotowi są zapłacić za nie więcej. Wszystko po to, by zaspokoić potrzeby rynku elektroniki użytkowej (smartfony, konsole, telewizory, laptopy itd.).
Producenci elektroniki gotowi są zapłacić więcej. Mogą być niedobory samochodów
Cierpi na tym branża motoryzacyjna. Jako odbiorca generujący w sumie zaledwie kilka procent zamówień, producenci samochodów i ich dostawcy muszą poczekać na swoją kolej. Efekt jest taki, że koncern Volkswagena, Ford, Toyota, Nissan, Grupa FCA (dziś: Stellantis) spowalniają lub zatrzymują linie produkcyjne, ponieważ brakuje elektroniki do samochodów. Problem dotknął też Grupę PSA (dziś: Stellantis).
Już wiadomo, że w 2021 roku do sprzedaży trafi mniej aut niż planowano, straty szacuje się wstępnie na miliardy euro. Wolumenowo najbardziej ucierpią oczywiście samochody spalinowe, ale problem dotknie też aut elektrycznych.
Jeśli więc ktoś planuje poczekać na zakup samochodu, bo „za kilka miesięcy będą lepsze oferty”, powinien się dwa razy zastanowić. Niedobór układów scalonych zaczął być sygnalizowany pod koniec 2020 roku i wygląda na to, że teraz, w lutym 2021, problem raczej się poszerzył niż zmniejszył.
Zdjęcie otwierające: wafle krzemowe z widocznymi układami scalonymi (c) TSMC