Holenderski rząd dofinansował projekt, w ramach którego rowerom elektrycznym ma być zdalnie zmniejszana moc silników, gdy wjadą na obszar zabudowany lub gęściej zamieszkałe tereny. Nowe przepisy mogłyby wejść w życie całkiem szybko, bo do roku 2022. I to nie są dobre wieści.
Zdalne ograniczanie mocy rowerów, a w przyszłości… aż strach myśleć
W 2019 roku w Holandii zginęło 65 osób jadących na e-rowerach. W 2018 roku było to 57 osób. Większość z nich stanowili mężczyźni powyżej 65. roku życia. Silniki elektryczne w e-bike’ach teoretycznie powinny wspierać człowieka do 20-25 km/h, ale w rzeczywistości istnieją jednoślady, w których motory umożliwiają rozpędzenie się do szybkości nawet 45 km/h, a przy własnych konstrukcjach – nawet więcej.
Pomysł ograniczania mocy elektrycznych rowerów na wybranych obszarach wyszedł z Townmaking Institute (pol. Instytut Urbanistyczny), organizacji starającej się zoptymalizować życie mieszkańców w miastach. Jej przedstawiciele twierdzą, że producenci zgodzili się pomysłem i zaproponowali wykorzystanie własnych rozwiązań (np. geofencingu?), ale zostali przekonani, że „w działającej demokracji [decydowanie o] szybkości poruszających się pojazdów to zadanie dla obywateli i rządu„.
Instytut zaproponował rozwiązanie, w ramach którego moc rowerów będzie sterowana przez zewnętrzną infrastrukturę. Ma ona decydować o maksymalnym elektrycznym wsparciu dla rowerzysty w zależności od warunków oraz informować o przeszkodach na trasie czy skrzyżowaniach. Projekt został dofinansowany kwotą 1,3 miliona euro (równowartość 5,8 miliona złotych) przez holenderskie Ministerstwo Infrastruktury i Zasobów Wodnych (źródło).
Zdjęcie otwierające: e-rowery w podróży po Holandii (c) dronepicr / Flickr