Choć Niemcy jako kraj mocno prą do wykorzystania wodoru, Volkswagen stanowczo się od niego dystansuje. Gazeta Sueddeutsche Zeitung dotarła do oświadczenia producenta, w którym mocno nalega on na rozwój w kierunku aut elektrycznych. Wodór ma być w samochodach „nonsensem”, a sztuczne paliwa – rozwiązaniem niewystarczającym.
Volkswagen z druzgocącą krytyką alternatyw do samochód elektrycznych i ogniw Li-ion
Federalne Ministerstwo Środowiska zaplanowało stopniowy wzrost udziału paliw alternatywnych w pojazdach jeżdżących po niemieckich drogach. Niemieckie Stowarzyszenie Przemysłu Motoryzacyjnego (VDA) zaproponowało jeszcze ambitniejsze cele, tymczasem Volkswagen stanowczo skrytykował kierunek.
Według producenta możliwości wspomnianych alternatyw są przeszacowane. Syntetyczne paliwa są drogie w produkcji, niezbyt efektywne, gdy chodzi o obniżanie emisji i niewystarczające wydajne (źródło). Zgodnie z szacunkami firmy analitycznej PricewaterhouseCoopers zaspokojenie potrzeb naszych sąsiadów z użyciem paliw syntetycznych wymagałoby trzy razy wyższej (!) produkcji energii niż obecnie. To zrozumiałe: aby zgromadzić energię w syntetycznej benzynie, trzeba tę energię najpierw wytworzyć w elektrowni.
Volkswagen skrytykował też wodór. Zastosowanie gazu w wersji „zielonej” – czyli powstającej wyłącznie z odnawialnych źródeł energii (OZE) – producent uznał za nonsens. W domyśle: zamiast marnować energię na wytwarzanie i kompresowanie gazu, lepiej będzie ją po prostu zgromadzić w bateriach.
Właśnie dlatego koncern postawił na auta czysto elektryczne i wprowadza na rynek kolejne modele elektryków, np. Volkswagena ID.3, Skodę Enyaq iV, Volkswagena ID.4 itd. Domaga się też od rządu wsparcia dla elektromobilności. Zmiana strategii nie jest na razie planowana, choć jeszcze kilka lat temu mówiło się o mniej więcej równoległym debiucie Audi e-tron i h-tron (zdjęcie poniżej).
Zdjęcie otwierające: Volkswagen ID.3 (c) Volkswagen
