Kia Motors Polska postanowiła zrezygnować z wyścigów Kia Platinum Cup. Imprezę organizowano przez 14 lat i, jak chwali się producent, była ona najdłużej trwającą serią wyścigową samochodów jednego producenta w historii Polski. Wytrwałość godna pozazdroszczenia.
Koniec budżetów na spaliny = początek budżetów na samochody elektryczne?
Kia podkreśla, że wyścigi Kia Platinum Cup miały miejsce na najlepszych torach w Europie, często znanych z Formuły 1. Od 2015 roku odbywały się pod patronatem FIA, międzynarodowej instytucji zrzeszającej organizacje urządzające wyścigi spalinowymi automobilami. W Kia Platinum Cup, dzięki wykorzystaniu taniego samochodu miejskiego, Kii Picanto, próg wejścia był stosunkowo niski.
Nie podano oficjalnego powodu zakończenia imprezy. Wygląda jednak na to, że oprócz „jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze”, głównym powodem uśmiercenia Kia Platinum Cup jest zmiana strategii firmy-matki. W komunikacie mówi się wprost o braku błogosławieństwa centrali oraz o rozwijającym się rynku samochodów elektrycznych:
„Motoryzacyjny świat stawia przed producentami aut nowe wyzwania. Elektromobilność będzie w najbliższych latach słowem odmienianym przez wszystkie przypadki. Już wiadomo, że samochody elektryczne zawojują w przyszłości ulice i wiele wskazuje na to, że również tory wyścigowe i odcinki specjalne. Jestem pewien, że świat motorsportu usłyszy jeszcze o serii wyścigowej organizowanej przez Kia Motors Polska. Serii, w której będą brały udział samochody zgodne z duchem czasu i takiej, która będzie miała „błogosławieństwo” centrali Kia Motors” – powiedział Wojciech Szyszko.
Spodziewamy się zatem, że po kilku latach ciszy – obecnych, gdy producenci walczą o utrzymanie emisji w ryzach oraz o dostęp do ogniw – Kia zdecyduje się na zorganizowanie podobnej serii, ale już z samochodami elektrycznymi. Zapewne będzie bardziej emocjonująco (bo wyższe momenty obrotowe, bo rozładowujące się baterie), szybciej, a przy okazji ciszej.
> Oto samochód, który nie powinien już istnieć. Tak wynika z obliczeń niemieckich naukowców
Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: z naszego punktu widzenia decyzja jest trochę dobra, a trochę zła. Dobra, bo uważamy za nonsens promowanie samochodów spalinowych. Zła, bo zakończenie projektu bez zastąpienia go innym oznacza konieczność przeprowadzenia cięć i oszczędności. Ale spójrzmy na tę szklankę jako na w połowie pełną: cięcia i oszczędności teraz oznaczają agresywniejszą walkę o klienta, czyli o większą gamę i szerszą dostępność samochodów elektrycznych.