Youtuber Andy Slye przeprowadził intrygujący eksperyment. Porównał możliwości najnowszego Autopilota w Tesli (software z listopada 2019) oraz Openpilota w Toyocie Corolli. Ten pierwszy kosztował 7 000 dolarów – nie licząc kosztów zakupu samochodu – ten drugi 1 000 dolarów i nie wymagał zmiany auta.

Autopilot vs Openpilot – co jest lepsze?

Autopilota znają wszyscy Czytelnicy www.elektrowoz.pl. To system, który w podstawowej wersji działa obecnie w każdej nowej Tesli. W wariancie bardziej rozbudowanym, jako Enhanced Autopilot (dawniej) lub Full Self-Drive (obecnie), kosztuje 6 400 euro, czyli równowartość ponad 27 tysięcy złotych.

> Autopilot Tesli „gruntownie przepisywany”. Sztuczna inteligencja uczy się patrzeć i planować

System posiada nie tylko funkcję aktywnego tempomatu z rozpoznawaniem odległości do poprzedzającego pojazdu, ale potrafi też włączać się do ruchu i zjeżdżać z dróg szybkiego ruchu, zmieniać pasy, parkować czy nawet przybyć do swojego właściciela dzięki funkcji przywoływania. Dodajmy, że możliwości te są dość ograniczone w Europie z powodu regulacji ONZ.

Z kolei Openpilot to mechanizm rozwijany przez firmę Comma.ai i na razie dostępny wyłącznie w wersji deweloperskiej, a nie oficjalnej. Oprogramowanie dostępne jest na licencji open source, ale wymaga dodatkowej platformy sprzętowej o nazwie Comma Two kosztującej około 1 000 dolarów.. System monitoruje poziom zmęczenia kierowcy, dba o utrzymanie pasa ruchu oraz szybkości w stosunku do poprzedzającego pojazdu.

W Stanach Zjednoczonych NHTSA domagała się swego czasu natychmiastowego zakończenia sprzedaży systemu ze względu na brak homologacji drogowej. Dlatego w tej chwili osoba, która chciałaby przetestować Openpilota, bierze pełną odpowiedzialność za jego działanie.

Porównanie systemów w różnych scenariuszach

Pierwszym sprawdzianem była jazda miejska. Dużym zaskoczeniem był wyższy komfort z jazdy z Openpilotem. Podczas gdy Autopilot wymagał położenia dłoni na kierownicy, żeby dać znać samochodowi, że czuwamy, Openpilot monitorował twarz kierowcy i wiedział, czy obserwuje on drogę, czy może się rozproszył.

Gdyby test odbywał się w Polsce, obydwa systemy złamałyby prawo nie ustępując pierwszeństwa autobusowi. Nieco dramatyczniej wyglądało to z perspektywy Openpilota, choć Autopilot też zignorował większy pojazd.

Openpilot świetnie poradził sobie z samochodem, który nagle wjechał na jego pas z niższą szybkością: zwolnił i dostosował się do niego.

Jednak miał problem z rozpoznawaniem pasów, gdy światło słoneczne odbijało się od pasów smoły. Były tak jasne, że traktował je jak linie wyznaczające granice pasa ruchu. W efekcie Toyota Corolla myszkowała po jezdni:

Autopilot Tesli nie miał żadnych problemów ze smołą. Nie poradził sobie natomiast ze zjazdem z drogi szybkiego ruchu, podczas gdy Openpilot wymagał tylko lekkich korekt dopóki nie pojawił się bardzo ciasny łuk. Tutaj musiał interweniować człowiek.

Jazda po jezdni bez oznaczeń

Kolejnym testem była jazda po drodze bez oznaczeń. Autopilot Tesli nie dawał się nawet uruchomić (funkcja niedostępna), podczas gdy Openpilot usiłował utrzymać się na jezdni. I szło mu całkiem nieźle, nie wjechał na trawę, lecz pilnował asfaltu – interwencja kierowcy konieczna była raz, na ostrym łuku.

System Tesli dał się uruchomić, gdy na jezdni pojawiały się jakieś pasy, ale wymuszał przejęcie kontroli, gdy te znikały.

Jazda w korku

Gdy liczba samochodów na ulicy wzrosła, Autopilot utrzymał poziom, podczas gdy z Openpilota jakby nagle uszło powietrze. Zachowywał na tyle dużą odległość do poprzedzającego pojazdu, że były się w nią w stanie wcisnąć trzy inne samochody. Tymczasem w korkach chodzi raczej o to, żeby pilnować swojego miejsca i tempa.

Kiedy szybkość jazdy spadła, Autopilot Tesli starał się być na tyle blisko poprzedzającego pojazdu, by nikt nie mógł wjechać przed niego. Z kolei Openpilot wręcz zapraszał innych do wskoczenia na miejsce przed nim.

Na ciasnych drogach, na których pojawiały się dodatkowe utrudnienia (np. drogi dla rowerów wytyczone na asfalcie), Autopilot sprawiał wrażenie rozważnego i rozsądnego kierowcy: nie pędził, ale też nie hamował zbyt ostro. Openpilot natomiast zwalniał „za mocno”, a wymalowane na jezdni drogi dla rowerów ignorował.

Podsumowując: Openpilot zachowywał się jak uczeń, który nie dysponuje intuicją i tyloma zmysłami, co jego mistrz – w końcu system posiada tylko jedną kamerę. Były momenty, w których dobrze uzupełniał kierowcę, ale zdarzały mu się grube błędy. Z kolei Autopilot Tesli działał jak kierowca świadom swoich ograniczeń, pilnował się (i samochodu) bardziej, starał się radzić sobie w większej liczbie scenariuszy niż Openpilot.

Warto zobaczyć:

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 3 głosów Średnia: 4.3]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: