W centrum Barcelony trwa niezwykły eksperyment. Fragment przestrzeni zamknięto całkowicie dla samochodów, mogą się po nich poruszać tylko piesi i niektóre pojazdy. Z obszaru wyrzucono również zaparkowane auta, ich właściciele musieli znaleźć sobie inne miejsce albo zdecydować się na parking podziemny.
Cisza i spokój w centrum europejskiej stolicy
BBC opisując tę przestrzeń twierdzi, że słychać na niej tylko paplaninę bawiących się dzieci i ptaki. Owszem, mogą się po niej poruszać kluczowe pojazdy (np. samochody dostawcze), ale ich szybkość ograniczono w tym miejscu do 10 km/h.
Niektórzy mieszkańcy nie są zadowoleni z tego rozwiązania. Jedni chcieliby mieć samochód pod oknem, inni boją się o przyszłość lokalnych biznesów, które mogą podupaść, gdy odetnie się je od strumienia aut.
Jednak, jak mówi zastępca burmistrza ds. urbanistyki, samochody zagrabiają dla siebie do 60 procent przestrzeni publicznej. Jego zdaniem wystarczy ją inaczej zorganizować, by mogły z niej skorzystać grupy, które dotychczas musiały mieć się w niej na baczności.
> Rozbił samochód, bo nagrywał, jak jedzie na Autopilocie [wideo]
Decyzja o zamknięciu przestrzeni ma drugie dno, ma bowiem posłużyć do stworzenia inteligentnej przestrzeni wyposażonej w szereg czujników i kamer zbierających dane o zachowaniu obywateli. Dzięki nim oraz dzięki ich wiedzy miasta będą mogły zostać lepiej zorganizowane, a przestrzeń udostępniona nie tylko tym, którzy przemieszczają się w samochodach, lecz również grupom, które były spychane na margines.
Okazuje się bowiem, że kobiety, dzieci i starsi często poruszają się po miastach zupełnie innymi ścieżkami niż robią to mężczyźni.
Warto poczytać: Barcelona’s car-free smart city experiment