Na forum Reddit pojawiła się bardzo ciekawa dyskusja. Jeden z użytkowników został ostrzeżony przez samochód o problemie, sprawdził Google i… jechał dalej. Zignorował również drugie i trzecie ostrzeżenie, a na zatrzymał się dopiero wtedy, gdy samochód (!) zdecydował natychmiastowym postoju. To nie pierwszy wątek w podobnym tonie.
Awaria w Tesli: UWAGA! Spada poziom czynnika chłodzącego! – OK, OK, ale nie zasłaniaj mi Spotify…
Spis treści
Jeden z kierowców Tesla Model S podczas jazdy został ostrzeżony, że spada poziom czynnika chłodzącego. To istotna informacja, ponieważ baterie i silniki wydzielają dużą ilość ciepła. Jak spekulują inni uczestnicy dyskusji, podczas szybkiej jazdy mogło dojść do przebicia chłodnicy.
Jak zareagował kierowca? Sprawdził w Google, co może powodować błąd, wybrał wygodną dla siebie interpretację i… jechał dalej.
|REKLAMA|
|/REKLAMA|
Po 16 kilometrach otrzymał drugie ostrzeżenie. Tym razem samochód poinformował go, że przedni silnik został wyłączony. Jak zareagował? Jechał dalej. Po kolejnych 8 kilometrach otrzymał trzecią informację o błędzie: moc układu napędowego została zredukowana. Co zrobił? Jechał dalej nieszczególnie przejmując się informacjami na ekranie.
Po ostatnich 8 kilometrach, Model S wyświetlił czwarty, ostatni błąd i zadecydował (za kierowcę) o wyłączeniu samochodu. Prawdopodobnie doszło do przekroczenia temperatury ostrzegawczej.
Brak reakcji na cztery błędy – dlaczego?
Użytkownicy forum byli zaskoczeni całkowitym brakiem reakcji ze strony kierowcy. My, redakcja elektrowoz.pl, dostrzegamy, że to kolejny podobny wątek w ostatnich tygodniach: samochód wyświetla ostrzeżenie, które powinno zmusić kierowcę do natychmiastowego zatrzymania się i inspekcji, a kierowca sprawdza Google i jedzie dalej.
Dlaczego tak reagujemy? To zaskakujące, ale wszystkiemu może być winny… Windows.
Systemy operacyjne za często informują o błędach
Współczesne systemy operacyjne mają to do siebie, że lubią czasem wyświetlić błąd. Im starszy system, tym większą liczbą błędów zasypuje człowieka. Błąd jest niezrozumiały i w zasadzie nie wiadomo, co można z nim zrobić oprócz wciśnięcia OK w oknie dialogowym komunikatu.
Użytkownicy tak właśnie robią: albo ignorują informację, albo – jeśli nie da się tego zrobić – restartują komputer i działają dalej. Wygląda na to, że Tesla wpadła w tę pułapkę. Nie wzięła pod uwagę naszej wysokiej odporności na komunikaty o błędach i wypracowanej strategii działania („Zignoruj i idź dalej”).
Oczywiście inne tłumaczenie jest takie, że jako ludzie ufamy, że samochód jest mądrzejszy od nas. Skoro pozwala on zignorować komunikat wciśnięciem OK, to znaczy, że nic poważnego się nie dzieje. A kiedy coś się wydarzy, to auto samo podejmie decyzję o zatrzymaniu…
Warto przeczytać: So this happened tonight (brand new 100D with 440 miles)
|REKLAMA|
|/REKLAMA|