Wiebe Wakker, holenderski podróżnik, zakończył właśnie trzyletnią podróż skonwertowanym na elektryka Volkswagenem Golfem. Pokonał 95 tysięcy kilometrów, odwiedził 33 kraje, a gdy musiał się ładować, przenocować lub coś zjeść, korzystał z uprzejmości lokalnych mieszkańców. Odwiedził również Polskę.
Holender-podróżnik, czyli nietypowa wycieczka elektrykiem
Zwykle nie promujemy inicjatyw pt. „Przejechał x tysięcy kilometrów elektrykiem”, bo przydatność takich wyczynów wydaje nam się zerowa, jeśli nie ujemna (skoro trzeba coś udowadniać, to znaczy, że jest z tym problem…). Jednak sytuacja Holendra jest o tyle ciekawa, że jego Volkswagen Golf został poddany konwersji z samochodu spalinowego. W ramach inicjatywy „Plug Me In” Holender chciał inspirować i zwrócić uwagę na konieczność ucieczki od paliw kopalnych.
Wakker pokonał 95 tysięcy kilometrów BEZ pieniędzy, cała podróż trwała 1 119 dni (źródło). Silnik elektryczny jego Golfa ma 150 kW (204 KM) mocy, a bateria – 37 kWh pojemności i pozwala na przejechanie 200 kilometrów na jednym ładowaniu. Nie udało nam się wyśledzić na stronie i Twitterze informacji, żeby zespół napędowy samochodu uległ jakiejkolwiek awarii.
W trakcie podróży pomogło mu około 1 800 osób, dzięki którym nocował, jadł lub tylko ładował auto. Przejechał Europę, Bliski Wschód, Indie, Południową Azję, Nową Zelandię i Australię. Podróż zakończył 7 kwietnia przy Ogrodach Botanicznych w Sydney. Dodajmy, że istnieją już samochody elektryczne, które osiągnęły większe przebiegi – nie znamy jednak żadnej konwersji, która pokonałaby podobny dystans:
> Samochód elektryczny z największym przebiegiem? Ta Tesla Model S przejechała 0,8 mln kilometrów
Wspomniane 1 119 dni nie oznaczają ciągłej podróży. Holendrowi zdarzył się na przykład miesięczny postój u rodziny w Perth (Australia), skąd poleciał do… Holandii, by zobaczyć się z chorym dziadkiem. Bilet powrotny ufundowała mu mama.