Nissan poinformował, że od momentu rozpoczęcia sprzedaży Leafa 2 w Europie nowych właścicieli znalazło 26 tysięcy egzemplarzy auta – z czego 8 tysięcy trafiło do firm. Średnio co 10 minut gdzieś na naszym kontynencie ktoś kupuje elektrycznego Nissana Leafa.
Nissan Leaf: lider z małym „ale”
Nowy Nissan Leaf został dość ciepło przyjęty na całym świecie, choć sympatia na różnych kontynentach wygasała z różną szybkością. Realny zasięg na jednym ładowaniu wynoszący niemal 250 kilometrów przekonał sporą liczbę ludzi do rozważenia, a nawet zakupu auta na prąd. W Europie Leafowi dobrze idzie w Norwegii, gdzie jest najchętniej kupowanym samochodem (w zestawieniu rocznym) i nawet we wrześniu nieźle poradził sobie z Teslami:
Producent zauważa też wzrosty sprzedaży w Austrii, Francji, Niemczech czy Holandii, chociaż niektóre portale wytykają Leafowi słabnące wyniki w Europie i mizerne w Stanach Zjednoczonych. Według danych EAFO.eu, w Polsce Nissan Leaf (obydwie wersje) znalazł 182 nabywców, co dawałoby mu miejsce lidera wśród wszystkich aut ładowanych z gniazdka.
Dwa najważniejsze minusy elektrycznego Nissana to powolne „szybkie” ładowanie w trasach, gdy przychodzi nam odwiedzić ładowarkę więcej niż raz (350+ kilometrów) oraz stopniowo rosnąca cena auta:
Pierwszy z problemów ma zostać rozwiązany wraz z premierą modelu e-Plus, który zostanie wyposażony w aktywnie chłodzoną baterię o pojemności 60+ kWh. Na rozwiązanie drugiego poczekamy kilka lat, gdy na rynku samochodów elektrycznych pojawi się bardziej zacięta konkurencja.
Na zdjęciu: Nissan Leaf w NoTraceExpedition (c) Nissan
|REKLAMA|
|/REKLAMA|