W kilku hrabstwach Kalifornii utrzymano program dopłat do samochodów zeroemisyjnych dla najbiedniejszych rodzin. Niezamożni kierowcy, którzy zdecydują się na wymianę starego auta spalinowego na elektryka, mogą uzyskać dopłatę takiej wysokości, że w efekcie samochód otrzymają całkowicie za darmo.
Najlepsze miejsce na świecie dla miłośników elektryków? Oczywiście: Kalifornia
Spis treści
W Kalifornii program dopłat dla nabywców samochodów elektrycznych dostępny jest z kilku różnych źródeł. Do zakupu auta dokłada się stan, dorzucają się też do niego komercyjne firmy dostarczające energię. Po uwzględnieniu wszystkich bonusów i zniżek, VW e-Golfa można niekiedy kupić za mniej niż 10 tysięcy dolarów:
> Elektryczny VW e-Golf za mniej niż 10 000 dolarów? To możliwe! [w Kalifornii]
To nie wszystko. Niektóre z hrabstw (powiatów) utrzymały w 2018 roku dopłaty do samochodów elektrycznych dla najmniej zamożnych rodzin wybranych regionów. Jeśli wyrażą one chęć zmiany auta na elektryczne, mogą otrzymać do 12 tysięcy dolarów bonusu na samochód plus do 2 tysięcy dolarów na zakup naściennej ładowarki. Daje to równowartość odpowiednio 40 i 6,7 tysiąca złotych – ta pierwsza jest wyższa niż VW e-Golf z przykładu powyżej.
Poziom dofinansowania zależy od dochodu gospodarstwa domowego. Do bonusu w maksymalnej wysokości upoważnione są rodziny, których dochód wynosi mniej niż 225 procent stanowego poziomu ubóstwa. Wtedy hrabstwo dokłada od siebie dotację w wysokości 9,5 tysiąca dolarów (równowartość 31,7 tysiąca złotych) na zakup samochodu używanego plus 2,5 tysiąca dolarów (8,3 tysiąca złotych), kiedy auto jest nowe.
Największy problem? Okazuje się, że najbiedniejsze rodziny to jednocześnie rodziny najgorzej wykształcone, które nie wiedzą o programach dopłat, nie chcą przyznawać się do biedy i bronią się przed samochodami elektrycznymi. Wolą tradycyjne, benzynowe auta, bo „samochód elektryczny się zaraz rozładuje”.
|REKLAMA|
|/REKLAMA|
