Ósma część serii o konwersji na napęd elektryczny, to znów prace blacharskie, ale nie tylko. Tym razem postaram się pokazać, dlaczego odbudowa karoserii zajmuje tak dużo czasu.

Gdy w samochodzie skoroduje część poszycia karoserii, można dość łatwo ją wymienić. Na rynku dostępne są zamienniki błotników, zderzaków czy innych części.

Niestety w przypadku elementów, których na pierwszy rzut oka nie widać, już nie jest tak prosto i trzeba je dorabiać. Na przykładzie lewego przedniego nadkola zobaczymy jak to wygląda. Skorodowane fragmenty należy wyciąć, a sąsiadującą zdrową blachę oczyścić. Następnie z kawałka nowej blachy konieczne jest uformowanie elementu, który będzie pasował w puste miejsce. Wiąże się to z zaginaniem, walcowaniem, a także masowaniem blachy młotkiem.

Tak właśnie po kolei powstał okular przedniej lampy i reszta nadkola. Gdy całość jest już gotowa, należy ją oczyścić mechanicznie i chemicznie, a następnie zabezpieczyć szczodrze podkładem antykorozyjnym. Praca żmudna, ale konieczna.

W międzyczasie zdobyłem nowy wał napędowy. Co w tym szczególnego? To, że pozwoli to połączyć silnik i przekładnię z oryginalnym mostem napędowym Vitary. Poza tym trwają prace związane z połączeniem silnika z przekładnią, ale to już temat na kolejny materiał.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 0 głosów Średnia: 0]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować reklamy poniżej: